Komentarze: 3
Wieczorem las nad rzeką pachnie świeżą ziemią. Konie ze stadniny stąpają cicho, jeźdźcy milczą. Parują oddechy i cienie suną po trawie, zmierzwionej i poszarzałej jak zeszłoroczna słoma. Zmęczone ptaki pogwizdują w koronach. W podziemnych norach przeciągają się bobry, o których wiadomo tylko tyle, że są. Nad nimi olchy, dęby i żółte śliwki w pąkach. W kępach miodunki zdziczałe tulipany – nieliczne i kwitnące raz na kilka lat. Polany zarośnięte przez twardolistne fiołki. Żółte leśne kwiatki zwijają kielichy.
Robiłam im zdjęcia gdy umierał Papież, a R. pojechał do Warszawy na mszę. Płakałam z miłości, nie pamiętam do kogo.