Komentarze: 2
Jakiś samochód przedziera się przez breję pod naszymi oknami. Droga kołysze się w świetle latarni jak księżycowy, wenecki kanał. Englert czyta nieprzerwanie, ale przestajemy go słuchać i nie wiemy, czy Shannon spotka się w hotelu z Korsykaninem.
Paskuda o własnych siłach i całkowicie dobrowolnie podnosi się z dywanika, podchodzi do Pietrka i nastawia do głaskania łeb, a potem grzbiet.
- Pies zdrowieje – chwalimy ją i śmiejemy się z jej reakcji na kota spotkanego w poczekalni.
Niestety, jej aktywność jest krótka a nasza radość przedwczesna. Miała dzisiaj 44 stopnie gorączki. Jeżeli do jutra jej stan się nie poprawi, zbadamy jej krew pod kątem jednej z kleszczowych chorób.
Englert czyta. Czekamy.