Komentarze: 0
Tylko jedna sosna stoi na skarpie w najbardziej odsłoniętej, wietrznej części urwiska. W dole widać wydeptane alejki i solidne, malownicze budowle osiedla bobrów. Na samej górze, pomiędzy jesionem a krzakiem głogu, ktoś sklecił szałas ze świeżych, niedbale narzuconych, sosnowych gałęzi.
Czekałam z nadzieją, że o zmroku bobry powyłażą z nor, ale to nie one, lecz Budowniczy pojawił się przed zachodem słońca i wraz z rowerem zniknął w pachnącym żywicą wnętrzu.
I już nie byłam intruzem, lecz najeźdźcą, kiedy tak siedziałam na wprost wejścia zastawionego gałęzią, a suche strąki jesionu grzechotały nade mną niczym kołatki w drzwiach.
Na zdjęciu - ul. Bobrowa.