Komentarze: 5
Przybyło nadgryzionych pni i gałęzi okorowanych niewielkimi, słabo wykształconymi zębami.
Słoneczna skarpa, z której przed tygodniem podglądałam kacze zaloty, straciła śniegową pokrywę, rozmiękła i zapadła półtora metra w dół. Jeszcze niżej, za szczeliną, widać było fragment przepastnej jamy, częściowo zalanej wodą.. Pachniało świeżymi trocinami, tłustym zwierzęcym futrem, starym, obcym domem i maścią przeciwbólową..
„Młode bobry”- pomyślałam, ale to Swessie wyległa do wodopoju ;-)