Komentarze: 9
Wiatr wyrwał okno w holu i wywrócił ogromną jukę, złamała się, długo ją hodowałam. Utrapieńcy z piątej "c" pomogli posprzątać, a potem roznieśli po szkole radosną nowinę, że złamany pień wypuści wkrótce nowe pąki, a czubek ukorzeni się bez trudu w nowym podłożu.
Dziwny ten mój zawód, dyskusja na moim drugim blogu kolejny raz uświadomiła mi, jak bardzo kontrowersyjny, budzący emocje... wszyscy chodziliśmy do szkoły, mamy dzieci... Dziękuję Wam mili Goście, wszystko, co napisaliście, uważnie przeczytałam i wzięłam sobie do serca.
W domu wahania napięcia i komputer bez życia - awaria netu. Sprawdziłam zeszyty i sfotografowałam swoje miejsce pracy i kontemplacji: biurko po iwci, komp po Piotrusiu, jedna lampka po ciotce, druga po R., pachnące świeczki po zakupach w Biedronce, jajeczka po papużce Kunegundce, a monitor chyba po dinozaurach. Po uzdrowieniu netu wkleję wszystko na bloga.
Nowy, blaszany dach - wielka perkusja. Srebrny rogal za oknem w otoczce czarnych, bezlistnych, porywanych wiatrem gałęzi bardziej by pasował do zamczyska wampirów, niż do mojej wieśniackiej chałupy.
Jakoś ciepło mi dzisiaj...