Komentarze: 8
Miłe popołudnie w ogrodzie, sadzenie drzewek z Apollem, picie winka z Iwcią, jedzenie czekoladek orzechowych z Matełą, praca (raczej doradzanie:-) nad nowym stołem do altany z R. i sąsiadem…
Nie zrozumiałam w pracy kawału o transformacji ustrojowej, bo nie znałam symbolu euro. Nie byłam jedyna.
Kolega z pracy, który kiedyś dla żony porzucił seminarium i z którym się lubimy (nie wiem, czemu wydaje mi się, że jedno ma jakiś związek z drugim) krytykował Glempa za rzekome wzywanie do postu o chlebie i wodzie do zachodu słońca. Jego prounijne zapędy spotkały się z obojętnością, wzruszeniem ramion, wykrzywieniem ust…
Czuję się taka młoda, nie wierzę odbiciu w lustrze, trudno mi uwierzyć, że pamiętam te wszystkie pochody, akademie, czerwone flagi, sierpy i młoty, specyficzną stylistykę mediów, bombardowanie sprzecznymi informacjami…
Zaraz rozpalimy grila i chyba wcześniej pójdziemy spać, a jutro obudzę się przy boku Europejczyka :-)))))))