Komentarze: 16
I pomyśleć, że od dziecka bałam się nietoperzy, że czerwone mordki, że wplątują się we włosy…
Ten nietoperz był piękny: wyjątkowo duży, cały brązowy, latał po pokoju Iwci bezszelestnie, wolno, z gracją, nie obijał się o ściany, omijał sprzęty… Oglądaliśmy z R. to widowisko bez tchu, trzymając się za ręce (serio), dopóki nie przysiadł na zasłonie. A potem otworzyliśmy drzwi, zgasiliśmy światło i po chwili zobaczyliśmy, jak bezkolizyjnie, bezgłośnie odpływa w zimną, wrogą noc.
A potem pod miękką kołdrą, objęci i przytuleni, opowiadaliśmy sobie jego piękno i nasz zachwyt, aż do zmęczenia i zaśnięcia.
R. zgubił ostatnią gumkę do włosów.