Komentarze: 6
Kto wymyślił te walentynki, za moich czasów nie było żadnych walentynek, (a dinozaury pożerały się nawzajem wśród drzewiastych paproci)…. Skoro są – niech sobie będą.
Szczerze mówiąc nie czuję się najlepiej, siedzi we mnie jakiś smutek, nie umiem go zwalczyć, może potrzebuję więcej czasu…
Chyba zaczęłam doceniać wartość poczucia humoru, a może raczej zrozumiałam, jak wielką wadą może być jego brak.
Spotkaliśmy w sklepie znajomych, kupowali winko na małżeńskie party, ostatnie, zanim dzieci wrócą z zimowiska. Ha ha, lubię, gdy Robal obdarza komplementami i „czaruje” moje koleżanki, oczki mu błyszczą, uśmieszek na ustach, twarz rozjaśniona, ruchy miękkie, kocur na polowaniu!
Teraz mój zadowolony z siebie kocur miesza mięso w rondlu, wkrótce uporamy się z obiadem, a przed nami leniwy dzień rodziców, którzy nic nie muszą, bo ich dzieci prawie wyfrunęły z gniazda.
A skoro już mamy te walentynki, to życzę Wam, Kobiety dużej dawki męskich ramion, bowiem udowodniono, że w skórze pod wpływem dotyku uwalnia się pewna substancja, która działa na mózg i od której można się podobno uzależnić. A Wam Mężczyźni życzę, żebyście nie żałowali swoim dziewczynom ciepłych gestów i innych czułości, bo wtedy się od was uzależnią i nie będą mogły bez was żyć.