Komentarze: 18
Po raz kolejny doszłam do wniosku, że jestem nie do zabicia.
Jestem tu obrażana, szykanowana, drwi się z moich intymnych uczuć, wykorzystuje fakt, że odważyłam się otworzyć, moje dzieci są tu poniżane i oskarżane. I co? Wciąż stoimy z podniesionymi głowami, patrzymy na siebie i uśmiechamy się do siebie. I nadal tu jesteśmy.
Przeczytałam kilka starych maili: życzliwość, pochwały, zapewnienia, chęć pomocy, wszystko takie wiarygodne… Nieprawdopodobne!
I chcę tu jeszcze pobyć przez jakiś czas, może się uda.