Komentarze: 18
Iwcia zaraziła mnie dzisiaj wisielczym humorem – po raz drugi w tym tygodniu została zrobiona w balona przez rodzoną babcię… Wysłuchałam cierpliwie wszystkich gorzkich słów. Siłownia nie sprawiła nam szczególnej przyjemności, obie byłyśmy słabe i miałyśmy lekkie mdłości, może po mielonce, którą zjadłyśmy przed wyjściem (a ktoś tu na blogach ostrzegał, że po mielonce się strzela, szkoda, że nie dodał, że ścina z nóg!!!)
Ach, jakie to wspaniałe urządzenie ten komputer, człowiek, który nigdy nie miał pojęcia o żadnym malowaniu, może nagle zacząć urzeczywistniać swoje wizje – mówię o pączkującej przyjaźni Fanaberki z Corelem. Za to z Wordem mam na pieńku: ciągle przerabia „Fanaberka” na „Fanaberia”. Co za bezczelny typ!