Komentarze: 15
Domownicy mnie dzisiaj porzucili, a może raczej uwolnili od gorsetu domowych obowiązków, jeszcze godzina pełnej wolności… przede mną podpieczona kaszanka, lampka winka z wisienek, (czy jest tam może jakiś dietetyk?)
Nie było mi dane cieszyć się tą chwilą, bo telefon od Iwci, że Damian, miły, przystojny, tegoroczny magister, wjechał na nieoświetlony pojazd rolniczy i trzeba zamówić wieniec, a tak ciężko pozbierać myśli…
I miało być roześmiane „sto lat”, a zostało skurczone i mokre „do jutra”.
Do jutra, kochani…