Komentarze: 2
Wczoraj przybląkala się mala kociczka, którą w zeszlym tygodniu Tata widzial w lesie... nigdy jeszcze nie widzialam tak wynędznialej, obsypanej kleszczami kupki skóry i kości... najadla się i zasnęla na tarasie...
Nerwowy wieczór: Tata jest za stary i za bardzo schorowany na zatrzymanie drugiej kotki... uczulenie Piotra uniemożliwia mi posiadanie kota... kilka skazanych na niepowodzenie telefonów... bezsenne pól nocy ... i decyzja podjęta:
Rano pojechalam z nią do lecznicy... pomoglam weterynarzowi ją przytrzymać...
Pytam was, wszscy "wrażliwi" ludzie, którym "sumienie" nie pozwala na humanitarne zajęcie się potomstwem swoich pupili: Gdzie macie serce.... i gdzie rozum???!!!