Zerwałam dziś w swoim ogrodzie pierwszy, pachnący miodem i dzieciństwem bukiet nasturcji... a ktoś powiedział, że nie lubi pomarańczowego koloru...
Czy to wystarczająco dramatyczny początek nowego bloga?
Nie był to nikt "aż tak ważny"....
Iwcia błysnęła gustem i wiedzą: "Nasturcje, od razu je zauważyłam!". Pioter przejawił zainteresowanie: "Ooooo... żonkile". Mąż na pytanie: "Czy ładne?" - odparł znacząco: "Uhmmm..."
Mateła uśmiechnął się rozbrajająco: "Nie wiem jak się nazywają".
A Magda? Była u nas po raz pierwszy i chciała być miła... Było to bardziej komiczne niż przykre (miałam pomarańczową bluzkę i podobny lakier na paznokciach... hihihi... ale kaszana...)
Tylko skąd to ukłucie pod lewym żebrem.....