Archiwum 28 czerwca 2007


cze 28 2007 ząbki
Komentarze: 3

-Niech pani kupi sztućce, ładne i tanie.

 

Przypinałam rower do stojaka pod sklepem, a ona otwierała bordowe etui. Zszarzała twarz, determinacja, lekki rys na akcencie. Wiatr szarpał i szeleścił spódnicą. „Chyba Cyganka” – pomyślałam.

 

Wzięłam do ręki widelczyk z cienkiej blaszki, ze złotą obwódką wokół rękojeści. 

-Nie, nie potrzebuję sztućców – skłamałam.

-Sprzedam za tyle, ile może pani dać, co ja z tym zrobię na granicy – nalegała.

Zachwalała  łyżki i ząbki na nożach, coraz bardziej pobudzona, zdeterminowana.

-Proszę pani, nie kupię tych sztućców – powtarzałam.

 

Zobaczyłam ją jeszcze, kątem oka, przy wyjściu. I jeszcze później, w wyobraźni, na plaży. Zielone owoce stroszyły miękkie kolce. Liście szeleściły. Wiał wiatr. Było mi zimno, chyba z chłodu.

 

 

fanaberka : :