Archiwum czerwiec 2004


cze 30 2004 MIASTO TYSIĄCA I JEDNEJ KAŁUŻY
Komentarze: 4

Zaczekałam z zakupami, aż skończy się ulewa. Na rogu ręce machające radośnie nad głowa, znajoma twarz:

“To studzienka mojego projektu, proszę zobacz! Czy zauważyłaś, że nie ma kałuży, tamto skrzyżowanie też suche, to działa!!!” - zajrzałam, fajna :-)

“A tamten projekt nadal aktualny, szykuj się na wrzesień”.

Jeden z tych nieuczesanych, którym się chce. Tak niedawno byłam w klubie... A na wrzesień chyba będę gotowa, z rozpędu posiedziałam nad tym godzinkę, tak dla pewności, że jeszcze żyję.

Niepokoi mnie H: skąd u niej ta izolacja, podejrzliwość, doszukiwanie się ukrytych znaczeń? Chyba rozchodzą się nasze drogi, nie chcę się domyślać, zgadywać, męczy mnie gra... o ile to tylko gra.

Nie obchodzi mnie nowy płot – chcę, żeby sąsiedzi sami wybrali wzór.

R. właśnie wrócił, pewnie z dyżuru, nie pytałam, nigdy nie pytam.

Mateła: Czemu pani nie robi zdjęć?

No właśnie.

fanaberka : :
cze 29 2004 parowce
Komentarze: 15

Dzień był niezły, bo i las i jagody, i jagodowe parowce, i spacer w ramionach R - trochę senny po ciepłej, dobrej, krótkiej nocy.

Imieniny Apolla bez uroczystości – sesja.

Iwcia marnie wygląda, ma chyba wszystkiego dosyć.

Czuję przypływ ciepłych uczuć. Klemensie, Kruku, uszy do góry, myślałam sobie o Was pod prysznicem :-)))

Pa.

fanaberka : :
cze 28 2004 piguła
Komentarze: 6

Dosiadłam się do tego kolegi, z którym się lubimy – tylko tam było wolne krzesło. Zazwyczaj zmywamy się jako pierwsi, tym razem jako ostatni :-) Mówi, że Pasja była dla niego wielkim religijnym przeżyciem, zryczał się jak szczaw. (Kusi mnie ten film, ale R. jest przeciwny – sama nie pójdę, nie chcę). I boi się kursu w Genewie, bo tam wszystko po angielsku – szczere to, jak na kogoś, kto całe życie robi w certyfikatach, nie wyobrażam sobie podobnego wyznania w ustach H. Pomógł mi zabrać się z klamotami, lubi moją altanę : “Wyrzuć mnie za 10 minut”. E tam, dostał godzinę :-)

Zadzwonił MW – uruchomił machinę, mającą na celu wyciągnięcie od bossa P. przysądzonej mi przez sąd kasy. Jakoś tak to olewam chociaż wiadomo, forsa potrzebna, chcę dać coś Iwci w prezencie na zakończenie studiów. I chciałby się spotkać przed wyjazdem do Italii... no tak, jest jeszcze kilka spraw.

Apollo zbiera się na egzamin, zaraz wpadnie Piguła.

Zajrzałam tu na chwilę, czy nie ma Was przypadkiem w Waszych okienkach.

Pa

fanaberka : :
cze 27 2004 aby do przodu
Komentarze: 14

 Jedni idą do pubu, inni  hmmm... tworzą :-))))

Limeryk to gatunek poezji humorystycznej, wywodzący sie z angielskiego folkloru, złożony z pięciu wersów o porządku rymów aabba.

- Pierwszy wers przedstawia głównego bohatera i miejsce akcji
- W następnej linijce powinna sie zawiązać akcja i pojawić zapowiedź dramatu, konfliktu, kryzysu.
- Trzeci i czwarty wers jest zawsze krótszy; w tym miejscu rozgrywa się zasadnicza akcja
- Ostatnia linijka przynosi rozwiązanie, najlepiej nieoczekiwane, nonsensowne, zabawne.

Dobrze mi poszło z Haiku, to wystartowałam z  Limerykiem

:-)))))))))))))

 Skutki AA

Ascetyczny Abstynent pod Leskiem
Ujrzał suczkę bawiącą się z pieskiem
Więc ukrył się w trzcinie
Grał im na mandolinie
A wieczorem odwiedził Tereskę

fanaberka : :
cze 27 2004 jagody i róże
Komentarze: 7

Jedna z tych niedziel, kiedy R. pracuje, a właściwie jest w pracy. Czasem z nim jeżdżę – chodzimy do Świętego Krzyża, albo na Starówkę, albo na darmowy koncert...

Apollo jak zwykle cichy i skryty, zasypany papierzyskami, ale jakiś koszmarnie zmęczony, a to dopiero połowa sesji – wiadomo, uczelnia techniczna.

R. wyjął słoik z piwnicy. Na nakrętce duże, zdecydowane, szybkie, bardzo charakterystyczne pismo Mamy: “Jagody 2001”. Taaaaak... tamtego lata zebrałam dużo jagód, las jest dobrym miejscem na ucieczkę.

W altanie wiadra pełne kwiatów, niektóre naprawdę piękne... chyba powinnam coś zrobić z tymi różami...

fanaberka : :
cze 26 2004 miało być o niedomytych jaszczurkach......
Komentarze: 13

Chyba zaraziłam się od Bunia: jak raz zacznę, to nie mogę przestać.

Pierwsze moje haiku, poświęcone seksowi pozamałżeńskiemu spotkało się z życzliwym przyjęciem właściciela strony, więc postanowiłam pociągnąć ten wątek. Oto Haiku II:

Nieodparty czar tajemniczego ogrodu

anielski zapach
wyrwa w cnocie i płocie
osty piwonie

Fajne, no nie? :-))))))))))))

fanaberka : :
cze 26 2004 sobota?
Komentarze: 11

Od wczoraj śledzę losy mojego haiku, myślałam, że trzyma się na stronie, bo moderatorzy mają wolny łykend, a tu bach: mam czytalnika, który zdaję się skumał, "co autor miał na myśli" :-))))))

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW:
===================

Ludwik Cyran napisał(a), dnia 2004-06-26 11:22:58:
============================================
Ot, dwuznaczna bestyjka :)
Chylę czoła i pozdrawiam.

No i co Kruczku? Co ty na to? :-))))))

Od dziś na nowo jeżdżę rowerem. Tu chyba wszyscy jeżdżą rowerami.

Gołąbki pachną (takie w garnku, Martyniu :-)))

Łeb mi pęka, ale fajnie jest :-)



 

fanaberka : :
cze 25 2004 zabawa słowem
Komentarze: 14

Haiku – forma kontemplacyjnego wyrażenia pewnej chwili w kilku prostych słowach

5 sylab w wersie I
7 sylab w wersie II
5 sylab w wersie III

A do tego każdy wers jakby o czym innym

Natura (człowiek niemile widziany) i uczucia (typowe dla człowieka)

Oto moje pierwsze Haiku (prawdopodobnie ostatnie), wymagania chyba spełnione, zaraz im wyślę, ciekawe, co na to moderator :-))))))))))))

Rosa

wezbrana kropla
ślimak rozchyla muszlę
słodki upadek

 

fanaberka : :
cze 24 2004 Zapisuję to tutaj, bo gdzie miałabym zapisać...
Komentarze: 20

Czwartek, Apollo na uczelni, R. nie wiem gdzie, bezchmurne niebo, bezwietrznie, ciepło, trawka rośnie po deszczu, pralka szumi, zupa pachnie koperkiem, po firance chodzi wielka, czarna mucha, net marnie działa, dzwoni telefon, Iwonka zdała ostatni egzamin.

Miła, ładna, mądra, dobra, rozsądna, dzielna, wykształcona kobieta na progu dorosłego życia.

Kruszynka w wielkim świecie.

Nasza mała córeczka.


fanaberka : :
cze 23 2004 Ale fajne rzeczy można znaleźć w necie!!!...
Komentarze: 13
fanaberka : :
cze 23 2004 nie wiem o czym
Komentarze: 9

Chciałam poblogować, ale strony tak wolno się otwierają...

Od piątej rano zmarnowałam tylko trzy druki, poszłam wymienić na nowe.

Baśka: Widziałaś plakaty? To idź zobacz!

Zielone kartony, powypisywane markerami wesołe wierszyki: nasza pani to, nasza pani tamto :-) Do tego rysunki: długie włosy, szczupła sylwetka, uśmiechnięta twarz. A oni roześmiani, olewają, swoje wczorajsze wagary... Stare konie z nieodpowiednimi z zachowania... nie wiem, co myśleć...

Nie umiem brać, nie umiem dawać, wszystko zawsze spieprzę, trafił by to szlag!!!

Iwcia, Apollo, pamiętajcie o Dniu Ojca.

A Wy, blogujący tatusiowie, bądźcie Szczęśliwymi Tatusiami i żeby dzieci nie zapomniały o prezentach! :-))

Pa

fanaberka : :
cze 22 2004 podoba mi się
Komentarze: 12

Wiosenna łąka

Chwyta stopy przytulia

- Zostań na dłużej

                 Piotr Mogri

fanaberka : :
cze 22 2004 Zbychu
Komentarze: 9

Ktoś mnie tu bombarduje po linii prywatnej i pyta o Zbycha? Ależ proszę bardzo: to ten z gitarą i w ciemnych okularach.

W jego pokoju w akademiku, w głośniku od radiowęzła znaleźli materiał wybuchowy. Zbycha zwinęli z wielkim hukiem. Gdy go wypuścili miał prześwietloną siatkówkę, nieodwracalnie zniszczone czopki, czy tam pręciki, co tam jeszcze? acha, wilczy bilet na uczelni i zakaz wstępu do akademika. Pożyczyłam mu namiot, rozbił go pod akademikiem... nie spał w nim sam.

I w takich to okolicznościach odbywałam studenckie praktyki robotnicze przed pierwszym rokiem studiów... miałam 18 lat... niegrzeczna dziewczynka.

 

fanaberka : :
cze 22 2004 mężczyźni
Komentarze: 6

Jak by to nazwać... Pogromczyni... czegoś tam, dokładnie nie wiem czego... miejscowej mafii działkowej? :-))). Wczoraj przez sześć godzin towarzyszyłam sądowi i całej ekipie w wędrówce po okolicznym lasku. Niewiele osób chce zeznawać, są zastraszani, chcą spokoju... Wśród świadków stara znajoma – w dobrej formie. Syn Grześ – wielkie zdolności, doktorat z chemii, perspektywy, potem rak tarczycy, jądra... teraz jest dobrze, tylko bardzo przytył...

A MW robi na tym terenie najprawdziwszą adwokacką karierę, ha ha, trzy lata temu pewnie nie słyszał o moim mieście. Podpisałam kilka upoważnień,całus w policzek na do widzenia :-). Potrzebuję kilku dalszych wskazówek: “Napisz mi maila”. Eeee, lepiej nie :-))))

Kuroń, KOR - część życia R. - wielka determinacja, autentyczne zagrożenie, wielka adrenalina i morze wódy... Obserwowałam to z boku, drżąc o zawartość brzucha, a potem ramion.A potem z przerażenia, co będzie dalej z tym piciem...Ha ha, ale Tata miał minę, jak odkrył, że ma w maluchu bibułę :-))) Jasiek zwiał za wodę, dostaliśmy list: “W Melbourne nie ma pracy”, Zbychu podobno potem skończył studia – przyjęli go na Jagiellonkę... pamiętamy się Zbychu, no nie? :-)))

Dość tego, lecę do pracy, złamałam się, pomogę koleżane.Pa.

fanaberka : :
cze 20 2004 łykend
Komentarze: 20

To miało być kilkuminutowe spotkanie w ważnej sprawie :-))))

Ma 60 lat, duży, nowy dom, ogroooomny ogród, alarm kilka psów i samochód, którym przez dwa dni zabierała mnie do siebie, a po kilku godzinach odwoziła. W otoczeniu książek, obrazów, kryształów, przepastnych łazienek, i kwiatów, wysłuchałam przedziwnej opowieści o smarkatej dziewczynie i mężczyźnie po przejściach, miłości, romansie, zazdrości, tragicznych wyborach, chorobie, śmierci, lęku, samotności, brudnym sumieniu, tęsknocie... I paradoksalnie więcej było śmiechu, niż łez :-))))

Czuję się rozluźniona i taka... wolna :-)

Dotykam ustami ciepłego kubka.

Fanaberie...

fanaberka : :
cze 18 2004 reszka
Komentarze: 16

Mateła: Magda przyszła a Pani tak we szlafroku?

Fanaberka: spadaj Mateła, iwcia siadaj i pisz

iwcia_iwon: uwielbiam notować :-) i jestem do tego świetnie przygotowana. Dzisiaj miałam swój przedostatni egzamin (mam nadzieję) i musze stwierdzić, że im wieksze wymagania mają asystenci tym mniej zakuwam a więcej kombinuję.

Fanaberka: czy to znaczy, że nadmierne wymagania przynoszą odwrotny efekt?

iwcia_iwon: jeżeli wiem, że nie jestem w stanie czegoś zrobić i że cokolwiek zrobię, to będzie to poniżej stawianej mi poprzeczki, to idę po najmniejszej linii oporu.

Fanaberka: coś w rodzaju czekoladek dla pani sekretarki, żeby zapisała do wybranego egzaminatora?

iwcia_iwon: albo łażenie do sekretarki, aż w końcu wydusi z siebie ważne informacje. Teraz mam stresa bo wybieram się odwiedzić psiarnię po zaświadczenie, że zgubiłam legitymację

Fanaberka: a zgubiłaś?

iwcia_iwon: być może...

fanaberka: rozumiem. Nie tak cię wychowywałam.

iwcia_iwon: ha ha ha trochę się cykam ( tu fanaberka udzieliła mi rzeczowej rady co mam powiedzieć, żeby być przekonywującą)

Fanaberka: to może się przygotujesz i odegrasz scenkę z Maciusiem?

iwcia_iwon: Szczpaczek w roli polucjanta? Hmmm. Czy wiesz, że kiedyś zaniosłam jego papiery do WKU? Pan w mundurze na mój widok się rozpromienił :-)))

Fanaberka: ha ha a pamietasz jak Maciuś się rozgadał i opowiedział mi o swoich polucjach?

iwcia_iwon: pamiętam doskonale. A najbardziej opadłam mi szczęka, kiedy to zwierzał Ci się jak na jednej z imprez jego kolega, który wszem i wobec głosił, że może zawsze i wszędzie dał plamę.

Fanaberka: to nic w porównaniu z dmuchaną lalą, którą dostał na osiemnastkę

iwcia_iwon: dmuchana to ona była, głównie przez darczyńców...

Fanaberka:a jak go sondowałam w sprawie trawki?

iwcia_iwon: trzeba było nie sondować

Robal: co tutaj tak wesoło?

iwcia_iwon: dialogujemy

Robal: Co jest na obiad? Tylko ta śmietana? (śmietana została po surówce, którą zjadła iwcia - nie załapała się na nic innego, dobrze że przynajmniej śmietankę zostawiła na dnie salaterki)

Robal: Mateła jest? (na niego zwalimy brak obiadu)

My: nie wiemy

iwcia_iwon: co to za lalunia, z którą Pietrek się prowadza?

Fanaberka: taka dziennikarka, fajna

iwcia_iwon: aha.

Fanaberka: jak to zatytułujemy? Wkleimy do Ciebie czy do mnie?

iwcia_iwon: może rzucimy monetą? Jak będzie orzełek to zatytułujemy orzełek i wrzucimy do mnie OK?

Reszka – bardzo sie ciesze, bo już się obawiałam taki kit u siebie umieścic, i tak mocno obniżyłam swoje loty.

Fanaberka :daj tytuł reszka.

iwcia_iwon: ciekawe. Jak na to wpadłaś?

Fanaberka: Po kimś w końcu odziedziczyłaś bystry umysł. No nie?

iwcia_iwon: ale skleroza robi swoje. He he he


fanaberka : :
cze 17 2004 plotki
Komentarze: 14

W całym domu zapach pogorzeliska: R. z Matełą na dachu – rozbierają komin. Co tam jeszcze słychać? Acha. Iwcia w schronisku, Popielatka w łóżku, Kruk w przychodni, Harley na łące, Martynia u fotografa, jg ??, Kamusia na allegro, Bunio na piersi, Bmp na skrzyżowaniu, Nermal w metrze, Kaas na rowerze, BanShee na sedesie, Kompupa na kaktusie, Snath w krzakach, Yoasia na USG, NiN Bóg wie gdzie, Klemens w zakładzie pogrzebowym.

Pralka chyba się zapchała. Przede mną wieczór z książką w łóżku.

A jutro nowy dzień.

fanaberka : :
cze 17 2004 słoneczny poranek
Komentarze: 10

Usmażyłam naleśniczki dla Apolla - z serem, ale bez cukru waniliowego, nie miałam  :-(((

Stare kawki odleciały - porzucone młode przetrwały pierwszy wiatr i ulewę. Uparcie trzymają się okolicy budki, zataczają coraz większe kręgi, ale nie przekroczyły jeszcze granicy ogrodu. Ciąży mi ich krakanie i że paskudzą na pranie. Czas na nie - pewnie już to czują, ale tak trudno porzucić złudzenia...

Jutro bankiet - nie mam się w co ubrać. Ważne, żeby to było coś odpowiedniego... a jak w tym wyglądam? - co za róznica.

Może zaraz znajomy bucior wdepnie mi w komenty i wyszydzi mój tani sentymentalizm, który być może mnie ośmiesza, ale właśnie poprzez tę śmieszność... nie wiem... uprawdziwia?

fanaberka : :
cze 16 2004 przepiór
Komentarze: 14

Alkoholik, który po miesiącach abstynencji wypija maleńki kieliszek wódki chyba patrzy na napoczętą butelkę z niedowierzaniem. Potem drugi kieliszek - zatrzymany w pół drogi - przykra sprawa, leczenie odwykowe bezpowrotnie odbiera komfort picia. Wsłuchuje się w znaki płynące z ciała, rozpoznaje je - więc rozlewa płyn do buteleczek po lekarstwach, z mocnym postanowieniem, że nie częściej, niż co pół godziny. I ciągle spogląda na zegar.

A ja uprałam wczoraj pierwszą firankę, po południu drugą, a dziś rano trzecią. Następna będzie dopiero wieczorem - mam grafik i zamierzam się go trzymać. Próbuję czytać... zegar tyka powoli... taki zakurzony...

Co to zresztą za nałóg, wielbiciel Przepióra - ten to ma. 

fanaberka : :
cze 15 2004 rolety
Komentarze: 14

Dzwoniła K: dziś powtórka z gry zwanej egzaminem gimnazjalnym – mieli pecha, dali się złapać. Tak to jest, jak wynik bzdurnego testu na inteligencję służy ocenie pracy nauczycieli. Pracujesz w placówce, gdzie same dzieci doktorów i prawników – masz wyniki, jesteś dobry. Wojujesz z bidulami- nieładnie, oj nie będzie kasy na dodatek motywacyjny, oj nie! I zabawa trwa, jedni udają, że sami piszą, inni udają, że pilnują, fajnie.

Przed sklepem koleżanka R., całe życie na pół etatu (to ciężka praca), za to cała w tych perfumach:

-Wyobraź sobie, że ona podobno startuje na dyrektora! A co oni za jedni, toż to jakaś bida, widziałaś czym oni jeżdżą, on chyba bez pracy, stał trochę u Franka przy maszynie...

Uprałam firankę – w nowym ładnym oknie to już relikt, teraz moda na rolety.

A deszcz na czystą szybę kap kap.

fanaberka : :