Archiwum czerwiec 2006


cze 30 2006 Fanaberka bloguje
Komentarze: 2

Ula śpi pod orzechem. Ma za sobą długą podróż z południa Polski. Będzie tu mieszkać przez cały lipiec, nie wiem, czy z nami wytrzyma. Zdziwiła się, że Rzeka jest taka mała i płytka.

Sfotografowałam wierzby.

 

 

 

Iwci odpadła jedna operacja, niedługo wróci i pojedziemy (we trzy) na wieś, do Taty.

Do zobaczenia :-)

 

 

fanaberka : :
cze 28 2006 o przytulianiu
Komentarze: 11

„Zobacz, las więdnie” – zdziwił się R. To przytulia przypuściła atak z tysięcy nasion, zalegających wiosną w powierzchniowych warstwach gleby. Teraz wysysa z podłoża cały azot i wodę, szybko wspina się, spina łodygi zadzierzystymi haczykami na nerwach liści i pokłada na roślinach runa, skutecznie je zacienia i wgniata w ziemię.

 

Jest nieprzyjemnie lepka i szorstka, ale kwiaty wydzielają zapach świeżego miodu, a więdnące ziele miło pachnie skoszonym sianem. Powoli żółknie i podsycha, ale zanim ulegnie zarazie i suszy, zdąży zaprzytulić las prawie na śmierć.

 

 

fanaberka : :
cze 27 2006 gry i zabawy
Komentarze: 9

Trakcja elektryczna i gładka, gliniana droga kończą się przy bramie odludnej, strzeżonej, nowobogackiej daczy na granicy pól i lasu. Do jeziora można dotrzeć po długim marszu słabo zaznaczoną, leśną ścieżką, chyba rzadko uczęszczaną, zarośniętą jagodniakiem, trawą i mchem. Dawno temu ktoś ją oznaczył strzałkami rzeźbionymi w pniach. Z czasem zgrubiały, rozrosły się i wraz z drzewami wyniosły się w górę, wysoko ponad zasięg ludzkich rąk.

 

Nie znalazłam śladu domostwa, ale jestem pewna, że ktoś kiedyś mieszkał nad jeziorem, zbudował tu dom, posadził sad, uprawiał pole. Stara grusza góruje nad młodym lasem i gra dzikimi pszczołami, potężna czereśnia gra nielotom na nosie i kusi niedostępnymi owocami, a złamany pień włoskiego orzecha pogrywa ze śmiercią, uparcie wypuszczając młode pędy.

 

Wypełniłam się poziomkami i jagodami, których tu chyba nikt nie zbiera. Potem rozebrałam się do sandałów i pod czujnym okiem żurawia z wyspy wypłoszyłam stadko kaczek z grzybieni. Woda, początkowo krystalicznie przejrzysta, natychmiast zgęstniała od drobin mułu, które okleiły i poczerniły włoski na moim ciele. Nie wiedziałam, że jestem taka kudłata, jak siła nieczysta z torfu rodem.

 

 

 

Chyba za długo bawiłam się w rusałkę, bo Iwcia wyjechała po mnie na skraj lasu.

 

 

 

fanaberka : :
cze 26 2006 jaśminy i chabry
Komentarze: 8

Dotarcie do otoczonego złą sławą jeziora wymaga dwugodzinnej wędrówki w głąb starego, nietypowego dla tych okolic, ciemnego lasu, z przewagą drzew liściastych i olbrzymich świerków. Drogę wyznacza szereg krzyży i poczerniałych, drewnianych kapliczek na wysokich palach, z gipsowymi figurkami,  obrośniętymi  pajęczynami i kurzem. Każdą otacza sześć starych drzew. „O, już jesionowa” – myślę sobie. Jest też grabowa, lipowa, świerkowa, dębowa, akacjowa, brzozowa.

 

Niewidoczne, głębokie dno jeziora jest podobno grobowcem Żydów, szukających w tych lasach ratunku przed Treblinką, ale podstępem rabowanych i topionych przez właściciela, który po wojnie wyjechał za ocean, by tam się cieszyć bogactwem i życiem.

 

Nad jeziorem stoi chatka, obrośnięta jaśminami i małym poletkiem lichego żyta, zachwaszczonego chabrami. Strzecha łatana świeżą słomą, wykoszony kawałek podwórza, wydeptana ścieżka do studni, jazgotliwy kundel i drgająca w oknie firanka wskazują, że chyba ktoś wciąż tam mieszka. Mimo silnej pokusy zabrakło mi śmiałości, by zapukać do drzwi.

 

 

fanaberka : :
cze 26 2006 Moczydło
Komentarze: 2

Chodziłam dzisiaj po dnie jeziora, wśród zamierających grążeli. Czajka próbowała wywieść mnie w pole, ale nie było żurawi, które każdego roku lęgły się na kępach. Coś się stało, chyba nieodwracalnego, z tym odludnym miejscem w głębi lasu. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek stracę i Moczydło i żurawie.

 

 

fanaberka : :
cze 23 2006 wakacje
Komentarze: 20
Jestem zmęczona, ale nie wiem, czy się cieszę. Poza pracą w lipcu nie mam żadnych planów. Nie spodziewam się żadnych ekscytujących wydarzeń. Nikogo nie kocham gorąco i namiętnie i nie liczę na wzajemność. Jestem kompletnie spłukana. Ogródek mi wysycha, a hydrofor siada. Jestem dzikusem. Czuję się samotna. Zobaczę, może kiedyś napiszę ten wierszyk na nowo. Ale na pewno nie dziś. Zupa mi się gotuje. I w ogóle.

 

fanaberka : :
cze 23 2006 lato
Komentarze: 0

 

Teraz jeszcze "twa że w maki jarze" i lecę do dzieci i świadectw.

Pa pa

fanaberka : :
cze 18 2006 "potocznie używane wyrazy" (Word)
Komentarze: 8

Las pachnie próchnem, parą i gnijącym sianem. Prawie nigdy nie spotykam tu ludzi i nie wiem, kto wydeptuje ścieżki, bo chyba nie winniczki, ociężałe, śluziste i zabawne w tych swoich uniesieniach.

 

 

Pospadały suche akacje, jeszcze walają się po ścieżkach, usypują w zakurzone, kremowe zaspy, ale już wonieją rozkładem, gotowe do znikania. Pomyślałam, że depczę po nich, tam i z powrotem, jak na procesji, przed laty, kiedy to w białej sukience, wstążkach i koszyczku, sypałam kwiatki pod nogi chudego, starego księdza pod baldachimem. Dwaj rośli mężczyźni prowadzili go pod ręce, a ja chyba nie rozumiałam, że to nie dla niego te kwiatki, ten baldachim i cała ta cześć.

 

I gdy tak się dziś snułam, pół dnia w deszczu, sama i trochę samotna wśród przekwitłych kwiatków i kwitnących ślimaków, pomyślałam z lękiem, że może nie przeczucie mnie zwodzi, lecz rozum, i że może kiedyś Kogoś spotkam na końcu ścieżki i że zobaczę Jego twarz.

 

fanaberka : :
cze 17 2006 Z cyklu: edókacja permanentna: Moment siły....
Komentarze: 8

Ze wzoru wynika, że jeśli dwie panięki siądą na huśtawce, w jednakowej odległości od punktu zero, to zawsze wygra ta, która lepiej kręci tyłkiem. 

 

fanaberka : :
cze 15 2006 ważka
Komentarze: 1

 utleniam się
już rudzieję w znakach
na ulepionych wzgórzach

ustami do strumienia
plecami do drzew

zobacz
olbrzymieją

przejrzyste po korony
znaczą liście
dotknięciem mgieł

ważka
spod palców
na słowach

w lukrowych pajęczynach
jeszcze bujam się

zanim mnie prześwietli
wypowiedziane

fanaberka : :
cze 14 2006 Polska - Niemcy 0:0 (na razie - czerwona...
Komentarze: 4

GOL [Notka edytowana]

wróble czyli koty [haiku]

wróble się kąpią

w psiej misce koło budy

rosół dla kota

 

 

fanaberka : :
cze 13 2006 Gdyby Szopen żył w Bostonie trochę później...
Komentarze: 8

-Proszę pani, a co to jest cyrograf?

-To taka umowa o duszę, którą się podpisuje własną krwią na byczej skórze.

-Aaaa! To tak jak w Harrym Potterze!

 

Ps. Fanaberka u Szopena, foto: Popielatka. Tak jakoś mi się przypomniało.

 

 

 

fanaberka : :
cze 09 2006 Polska - Ekwador, do przerwy 0:1
Komentarze: 19

haiku - spraśne słodko kwaśne na talerzyku

gdy w brzuchu burczy
chodź tu mały kurczaczku
nie strosz wąsików

nic głupszego nie przyszło mi do głowy, sorry.

fanaberka : :
cze 07 2006 martwa na tura
Komentarze: 10

teraz maluj mnie
poczuj na płótnie
plamą chłodnego różu
podbiegłego bielą

albo lepiej znacz
węglem na surowym gruncie
szybkie kreski
w rozlane pokłady
mazistej brunatności

a może faliście
w mglistych wygięciach
cichych odpowiedzi chmur

jutro zwyczajnie
obrus jabłka na stole

 

 

 

fanaberka : :
cze 07 2006 martwa natura
Komentarze: 4

maluj mnie

mocuj na płótnie

plamą chłodnego różu

podbitego bielą

 

albo lepiej znacz

węglem na surowym gruncie

szyb kreski w rozlane

pokłady maziste brunatności

 

a może falliście

w wygięciach mglistych nokturnów

ciche odpowiedzi chmur

 

jutro zwyczajnie

obrus jabłka na stole

 

fanaberka : :
cze 05 2006 kasa
Komentarze: 10

Wtedy jeszcze nie wiedziałam ile kosztuje dom, ani chyba nawet tego, że w ogóle kosztuje. Dziś nadal nie znam ostatecznej ceny, ani nawet dotychczas zapłaconej, bo jak miałabym zsumować to wszystko.

 

Dzieci opróżniły konto i włożyły mi do ręki plik banknotów, a R. zabrał mnie nad rzekę, zrywał akacje, żebym mogła najeść się kwiatów i wreszcie przestała płakać, a potem tulił na skarpie tak długo, aż kaczki straciły czujność i powróciły na nasz brzeg.

 

Gdyby gangster P. nie przypiął się na nowo do mojego domu, pewnie jeszcze bym się nie dowiedziała, że KTOŚ już odzyskał moje pieniądze. Nie o kasę mi chodzi, właściwie nie wiem o co, może o tamte dzieciaki z maturalnej klasy sprzed ćwierćwiecza, oszołomione i ciekawe, czym jest miłość i seks.

 

fanaberka : :
cze 05 2006 Elizabeth Bishop - TA JEDNA SZTUKA
Komentarze: 2

tłum. Stanisław Barańczak


W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.

Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.

Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy
blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie
w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.

Straciłam dwa najdroższe miasta – ba, dzierżawy
ogromniejsze: dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę
do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.

Nawet gdy stracę ciebie (ten gest, śmiech chropawy,
który kocham), nie będzie w tym kłamstwa. Tak, w sztuce
tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.

fanaberka : :
cze 04 2006 blog
Komentarze: 12

Nocna ulewa wytopiła meszki. Miałam nadzieję, że na zawsze, ale powróciły.

 

Moje blogowisko poszło pod młotek na allegro. Czy ktoś wie, jak zapisać bloga na dysku? Proszę o pomoc.

 

Maryla daje czadu w czerwonej sukience.

 

I już.

 

 

fanaberka : :
cze 03 2006 ptasie mleko
Komentarze: 8

Synogarlice, które niedawno straciły gniazdo, robiły sobie nowe jajka na sosnowej gałęzi. Obejrzałam spektakl, chociaż niepokoi mnie widok ptasich zbliżeń, ich gwałtowność, szamotanina, nerwowe trzepotanie skrzydeł.

 

Tymczasem gołębie doczekały się potomka. Mała, naga główka beztrosko wystawia się na przeciąg. Dorosłe, ociężałe od hormonów, o nabrzmiałych wolach wypełnionych ptasim mlekiem, zapamiętale gruchają i karmią się z dziobków na pobliskiej gałęzi. W synchronicznych ruchach pisklęcia i rodziców, w rytmicznych dźwiękach z ptasich gardeł, jest jakaś pierwotna siła, jakiś pradawny, pulsujący, pociągający rytm.

 

Tłusty czas ptasiego mleka. W koślawym, opuszczonym karmniku - łuski po prosie.

 

fanaberka : :
cze 03 2006 o powietrzu
Komentarze: 6

Przestało padać, a suchy wiatr wessał tęczę, rosę, mgłę, a nawet sok z podziemnych kłączy.

 

Popielatka śpi obok z uchyloną buzią. Nadal jest młoda, piękna i szczęśliwie zakochana. Czekam na nią, w jasnej przestrzeni między biurkiem a parapetem okna i wtulam w powietrze.

 

 

fanaberka : :