Kategoria

Aparatka


sty 26 2012 Słoninka
Komentarze: 6
Kulki się skończyły.
.

.
fanaberka : :
sty 08 2012 Kijek
Komentarze: 2

Kijek, który podnoszę z dna lasu, jest różdżką. Sypie się z niego srebrny szron. Nie wiem na pewno czy różdżka jest dla mnie. Nie znam zaklęć. Puk, puk - pukam głucho w omszony pień po świerku. Budzi się Chochlik i rzuca we mnie szyszką. Nie chciałabym przez przypadek przywołać Błędnicy i w nieskończoność włóczyć się z nią po grzęzawiskach.

Nie chcę różdżki. Ponadto srebrny pył już opadł i kijek staje się bardziej kosturem. Puk, puk - postukuję kosturem o ścieżkę. I nagle otwiera się przede mną polana borówek. Styczniowe, przejrzałe, przebarwione owoce mają mniej goryczy niż pod koniec lata.

Kijek gdzieś przepadł. Mam wolne ręce. Puk, puk.

fanaberka : :
gru 08 2011 Z Rejsu
Komentarze: 4

   

fanaberka : :
cze 14 2011 cyku bzyku
Komentarze: 2

jak to bzyka
tyka skrycie
w młodym życie
stare życie

fanaberka : :
maj 11 2011 bara bara
Komentarze: 1


.
 

fanaberka : :
maj 04 2011 Maryna
Komentarze: 3

W nocy czarna chmura okrążyła wieś. Unieruchomiła w obejściach uśpionych złudnym ciepłem i majową zielenią mieszkańców: zrzuciła śnieg, zasypała drogi, zabrała prąd, wodę, telefon i wyłożyła Konopkę.

O świcie wracałam z pompą godną narzeczonej czujnego i dzielnego druha komendanta: w szpalerze strażackim, w światłach wozów pożarniczych, w snopach iskier, w kakofonii męskich okrzyków i pił.

Na szczęście pracuję po południu, bo by mi się odechciało.


.

fanaberka : :
kwi 26 2011 Brama
Komentarze: 1
fanaberka : :
kwi 25 2011 Do koszyczka
Komentarze: 0

...

To nie skrobiesz w tym roku jajek na pisanki? To chociaż włóż tych kwiatków do koszyczka.

U nas przed wojną to cały stół był zastawiony do święcenia. Wystawiało się wszystko: ciasta, szynki, kiełbasy, pieczenie, kaczki, gęsi nadziewane, indyki. Czasem prosiak był upieczony, z jabłkiem w pysku.

Jak ksiądz wracał z Szast i Worowic to zawsze wstępował. Kiedyś folwarki mogły sobie wybierać przynależność do parafii, dlatego księża się starali, bo jak folwark szedł – to z nim cała wieś. I tak Worowice miały bliziutko do Pilichowa, a do Daniszewa z pięć kilometrów, a jednak należały do Parafii w Daniszewie. No więc ksiądz wstępował do nas. Ojciec dawał dziesięć złotych za święcenie, a kiedyś dziesięć złotych to był metr pszenicy.

No wiesz, sporo ludzi przyjeżdżało na święta i nas też było parę ładnych osób: sześcioro dzieci, dwoje rodziców, zawsze jakiś parobek, dziewczyna do pomocy i niańka Kornatosia. Dobra była z niej kobieta, tak się czuła jak u siebie w domu. Ale przed śmiercią chciała iść do rodziny, chociaż u nas tyle lat była. Ojciec ją wyposażył, dał na pogrzeb i poszła umrzeć do swoich.

No popatrz: sroka na podwórzu. Taki duży ptak a leciutki. Sroki to sobie robią daszek nad gniazdem, dla ochrony. A innym ptakom jajka podkradają i noszą dla swoich.

A jajeczek już nie ma w kurniku.

fanaberka : :
kwi 18 2011 Poranny Performance
Komentarze: 1
fanaberka : :
kwi 12 2011 Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd...
Komentarze: 0

...

;)

fanaberka : :
kwi 10 2011 Świt, piąta pięćdziesiąt pięć. Na...
Komentarze: 1

....

A trzeba było oddać wszyściutko: serce, nerki, wątrobę, a nawet jelita wypłukane. To była Rzesza. Niemcy chodzili i przepatrywali kąty, nawet do garnków zaglądali, jak się mięso gotowało, czy z pieczęciami jest.

Wy się śmiejecie, a tak się zdarzyło, że u nas już jeden tucznik był oskrobany, a drugi wisiał w chlewie, jeszcze nie zdjęty. Za to była kara śmierci dla gospodarza, to wcale nie były żarty. A tu Niemcy wjeżdżają bryczką na podwórze. No to myśmy raz dwa: Hania, Stasiek, ja, ojciec – żeśmy za tego świniaka złapali i wynosimy. A on taki był ciężki, że nie do udźwignięcia. Niemiec zobaczył, że nam się wymyka to wszystko, to podleciał, ręce podstawił i jeszcze pomógł nam go zanieść. Matka zaraz indora złapała i dała temu Niemcowi, żeby pojechał w cholerę.

Ale trzeba przyznać Niemcom, że nie szabrowali tak jak Ruskie. Przecież jak Ruskie do nas weszli, to poszło wszystko: konie, wozy, krowy. Przed Niemcami dało się schować parę worków pszenicy – Ruskie wszystko znaleźli. Jak spali u nas na oborze – przychodzili po coraz to nowe talerze a brudne wyrzucali na gnój, aż się pokończyły. Wszystko było jednorazowe.

fanaberka : :
kwi 05 2011 Kozioł Sarnina
Komentarze: 2

Jaki wyszczekany!
.

.


....

fanaberka : :
mar 31 2011 O czym szumią wierzby
Komentarze: 0
Boży się Witek do Łozy:
Nie piłem okowity
Tylko kapkę soku z brzozy
Za zdrowie Rokity!


.
....

mar 29 2011 Niewidzialność
Komentarze: 0

O świcie jestem niewidzialna. Gdy wieś jeszcze śpi wśród pieleszy, zamkniętych kurników, obór i pieców, nie tracąc ani jednej smużki ciepła – idę przez zaszronioną łąkę, skrzypiąc i trzeszcząc, w białych chmurach oddechu, w gigantycznym cieniu, w zapachu kawy z mlekiem – niewidzialna.

I nagle w płocie zagajnika otwiera się furtka i moja niewidzialność mnie opuszcza. Przyjmuje postać siedmiu płowych saren i pasie się pod olszyną.


.
....
.
mar 29 2011 Z tej strony lustra
Komentarze: 0

Poranek, las w lusterkach. Lekki mrozek droczy się z drzewami, przyprawiając im liście. Dzisiaj niebieskie.

Wkoło smugi rozpostartych gałęzi, strzępki, stosy, tamy, zapadnięte nory. Do tego raju niebobrom wstęp niedozwolony. Ktoś pływa między naszymi brzegami. O ciemną, podziemną taflę gniewnie uderza wiosło. Ziemia dudni.

Spadamy, spoko loko, bye!



... .

fanaberka : :
mar 27 2011 Kolejna wiosna.
Komentarze: 0

Poranna geometria bruzd.



....

mar 20 2011 Perygeum
Komentarze: 1

Po trzydziestu latach suchych - bagienko odebrało od lasu pożyczoną ziemię. Rozdziela ją nowym lokatorom, każdemu według potrzeb: cypel dla bobrów, wyspa dla żurawi, olszyna dla kruków. Przybywajcie.

Niebo w kluczach gęsi. Lecą o zmierzchu, o świcie i nawet nocą, pod nadętym jak balon Księżycem. Nie lądują.



... .

fanaberka : :
mar 08 2011 Made in szklarnia
Komentarze: 1

Płatki tulipana wydają się prawdziwe i nawet eterycznie pachną. Jednak wnętrze zdradza pospieszną podróbkę. Słupeki jest jak rzeźbiony ze szklistego mydła, a pręciki - z pałeczek węgla, inkrustowanego miedzią.

fanaberka : :
mar 05 2011 Przewrotność papieru
Komentarze: 1
Wróciły szpaki. Szyrkają w jesionach, ale na nie nie patrzę, nie zadzieram głowy.
Spotkamy się w czerwcu i podzielimy czereśnią: ja wezmę część przyziemną,
gdzie sięga drabina, a one to, co lubią i potrafią - wierzchołek.

Wolę strumyk - trochę zarósł i dostał nowy mostek, lecz płynie tak jak kiedyś. Ja też
jestem inna. Już nie mam małych, sinych z zimna dłoni ani przewrotnej łódeczki z papieru.



...

fanaberka : :
mar 04 2011 Kra
Komentarze: 0
Bobry i sarny wchodzą beztrosko na spiętrzoną przy brzegu, popękaną krę.
To kusi i wydaje się proste: wyciągnąć buty z błota na skarpie i wejść na czysty, lśniący lód.
Dotrzeć - jak Ptasiek - do granicy wody. Zbadać odciski jego stóp, znaleźć piórko.



....
fanaberka : :