Archiwum luty 2007


lut 28 2007 Łańcuszek blogowy
Komentarze: 10

No dobra. Iwciom się nie odmawia. Pięć tajemnic, ostatnia najbardziej bolesna:

W pierwszej liceum Meduza zapytała jak się nazywa nauka o ptakach, a ja podniosłam rękę i powiedziałam: „ginekologia”. Byłam ciekawa co to za ciasteczka leżą u Taty na szafce i się najadłam kocich chrupek. Kiedyś uciekła nam duża świnia i długo ganiała po polach, mężczyźni nie mogli sobie z nią poradzić. Dopadłam ją i tak mocno uczepiłam ogona, że z kwikiem, ciągnąc mnie zza sobą, sama wróciła do chlewa. Pewnego dnia wystroiłam się w letnią sukienkę i zamiast do szkoły poszłam na zamarzniętą łąkę, żeby trenować jazdę figurową na lodzie. Nie przyszło mi do głowy, że lodowisko, kreacja i „perfekcyjnie” kręcone piruety są  doskonale widoczne z okien klasy. Pół szkoły miało ubaw po pachy :-) Obudziłam się ze strasznym uczuciem, że siusiam do łóżka. Zdjęłam mokre majtki i ubrałam w nie śpiącą jak kamień Popielatkę :-)

 

 

 

Łańcuszek przekazuję w następujące ręce:

Harley

Kapciuszek

Kri

Andy

Major

Dorma

 

PS. Pewnie nie dadzą się sterroryzować i łańcuszek upadnie hehehe

 

 

fanaberka : :
lut 26 2007 z powietrza
Komentarze: 3

Iwcia, która sześć razy na dobę wkłuwa się Paskudzie pod skórę i aplikuje kroplówki, zauważyła, że sunia od wczoraj bardzo schudła. Mamy nadzieję, że poprawia się praca nerek i znikają obrzęki.

 

Tymczasem śnieg topnieje, powietrze pachnie palonymi świecami, gęste krople kapią z drzew, a stożki mgły stoją pod latarniami jak rząd mnichów w białych kapturach i szarych płaszczach do ziemi, nasiąkniętych błotem.

 

Mamy dziś powód, żeby posiedzieć tu sobie trochę dłużej. To niespodzianka i na razie tajemnica.

Pa :-)

 

 

fanaberka : :
lut 25 2007 sezon
Komentarze: 4

o zmierzchu z okien stacji widziałam plaże

rozścielone gładko jak małżeńskie łoża

wyrosłe z wieku bezimienne

 

małże w jasnych warkoczach wiru

chłonne nosicielki letnich strumyków

słonego mułu i przeczuć że nie ma

na co czekać w ciemności

kiedy nikt nie patrzy

rytuał przemiany piasku w perłę

kończy się ciałem

 

sezon niestrudzonych poławiaczy

muszelek

 

pan od geografii na zapleczu

zwija mapy obiecanych lądów

i żaden program żaden plan nas nie obejmie

jeżeli sami siebie nie ogarniemy nie pojmiemy

 

otoczak telefonu układa się w dłoni

jak kamień wyłowiony w przyboju

którym można strącać lekkie gniazda

i który mógłby stać się węgielnym także

 

http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=55140#dol

fanaberka : :
lut 25 2007 Alutka
Komentarze: 1

Zabiegi, jakim poddawany jest nasz pies zaczynają przynosić efekty: Paskuda poweselała, zjadła trochę mięsa i chrupek, i nawet użyła klamki u drzwi wejściowych. Pchły odżyły i pani weterynarz musiała zastosować jakąś nowoczesną miksturę. Kolejna próba założenia wenflonu zakończyła się niepowodzeniem. Dzisiejsze kroplówki pod skórę brzucha powodowały przejściową poprawę seksapilu, więc wołaliśmy na nią Pamela.

 

Mężczyźni porzucili mnie dla filmu i własnego towarzystwa, więc już ze trzy godziny tutaj siedzę i piszę wiersz. Postanowiłam, że będzie to coś w rodzaju: „wyjechałam żeby wrócić”, albo „nikt nie kocha tak jak ja”, ale jakoś mi się zboczyło na małże i puszczanie kaczek. :-D

Jeszcze go trochę potnę, poustawiam i puszczę na próbę do warsztatu. Ale na początek na bloga, of koz.

 

No to wracam do poezji.

 

PS. Może zmienić kaczki na perkozy? Albo wytopić w czorty i będzie święty spokój?

:-DD

fanaberka : :
lut 24 2007 atmosfera
Komentarze: 1

Paskuda od wczoraj nie ma wenflonu – powodem trudności mogą być zrosty w żyłach lewej łapki, które pozostały po operacji sprzed czterech lat. Podskórne kroplówki, po których wygląda jak wielbłąd, obciążają Iwcię dojazdami, ale trwają krótko i mamy nareszcie trochę luzu. Wysypiamy się.

 

Paskuda zjadła wreszcie kilka psich chrupek i kopci na cały dom. Atmosfera rodzinna.

Uffff

:-)

 

 

fanaberka : :
lut 24 2007 Taniec towarzyski czyli wzloty i upadki [pean...
Komentarze: 0

Kazimierzu z Pisia, belfrze z górnej półki,
w "Tańcu z gwiazdami" zdobywco laurki!
W walcu na stolcu poślizgnąłeś się, ale
ku koalicji i młodzieży chwale
wróć do Gorzowa wprowadzać mundurki!

http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?pid=384762#384762

 

 

a to pierwsza wersja:

 

Kazimierz z Pisiora, belfer z górnej półki

w „Tańcu z gwiazdami” zdobywca laurki

rzekł: w walcu na stolcu poślizgnąłem się, ale

ku koalicji i młodzieży chwale

wracam do Gorzowa wprowadzać mundurki

 

PS. dzięki za inspirację, nie piszę komu, bo i tak się domyśli ;-D

http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?pid=384542#384542

fanaberka : :
lut 22 2007 idylla
Komentarze: 11

Popłakałam się – z bezsilności i zmęczenia. Paskuda jest bardzo słaba, mija drugi tydzień jak nie tknęła jedzenia. Dostała silnych dreszczy, więc przerwaliśmy wieczorną kroplówkę. Jutro będzie wynik nowego badania krwi.

 

Cały wolny czas spędzamy na podłodze, pilnując psa. Powolne kroplówki i środki na siusianie mają przyspieszyć wydalenie toksyn. Kilka pcheł wylazło z futra – są przytrute, chwiejne i nie mogą skakać.

 

Obejrzeliśmy „Spalonych słońcem”. Piękny, niepokojący film. Między innymi o tym, czym może być rodzina, a także o tym, że nie da się pogodzić idylli z NKWD.

 

Muszę jeszcze ułożyć dwie kartkówki, pomalować paznokcie ;) i wyspać. Iwcia przyjeżdża do psa przed pracą, bardzo rano.

 

 

fanaberka : :
lut 20 2007 czas
Komentarze: 4

Skończyła się trzygodzinna, poranna kroplówka. Możemy się rozejść: ja do pracy, Apollo do szkoły, a Paskuda do budy.

Za oknem szaro, bezwietrznie i chyba ciepło. Tafelki lodu na kałużach nienaruszone – jakby dzisiaj żaden samochód jeszcze tędy nie przejeżdżał.

Czas na nas.

 

fanaberka : :
lut 18 2007 kapsuła
Komentarze: 2

Mamy tu prowizoryczny moduł szpitalny z Kapitanem Iwcią w roli lekarza pokładowego i Szeregowymi: Robalem i Apollem w rolach sanitariuszy. Pacjentka przyjmuje zastrzyki ze spokojem i powagą – jak przystało na mądrego, dorosłego psa, niestety – wymiotuje przy kroplówkach niczym szczeniak.

 

 

 

Tymczasem jakiś bezczelny kocur w obróżce paraduje po ogrodzie i nawet znieważa pustą budę. Hańba! Niech no tylko pies wyzdrowieje!

 

fanaberka : :
lut 16 2007 kleszcz
Komentarze: 3

Więc Babeszjoza. Jakby dla potwierdzenia diagnozy weterynarz zdjął Paskudzie z ucha olbrzymiego kleszcza, którego wcześniej nikt z nas nie zauważył. Są objawy uszkodzenia wątroby i nerek. Leczenie jest podobno nie mniej toksyczne niż sam pierwotniak. Paskuda waży prawie 50kg i wielogodzinne trzymanie jej podczas kroplówek wymaga od Pietrka sporego wysiłku.

 

Nie zdążyłam pójść do Domu Dziecka na przedstawienie, w którym fajny chłopak z mojej klasy zagrał utrzymywaną w tajemnicy rolę. Spróbuję mu to wyjaśnić w szkole w poniedziałek.

 

I tak tu siedzimy w piątkowy wieczór, wszyscy razem w jednym pokoju, bezczynnie, z chorym psem i Matełą wylegującym się w łóżku po Iwci. I tak.

 

fanaberka : :
lut 15 2007 "Psy wojny"
Komentarze: 2

Jakiś samochód przedziera się przez breję pod naszymi oknami. Droga kołysze się w świetle latarni jak księżycowy, wenecki kanał. Englert czyta nieprzerwanie, ale przestajemy go słuchać i nie wiemy, czy Shannon spotka się w hotelu z Korsykaninem.

 

Paskuda o własnych siłach i całkowicie dobrowolnie podnosi się z dywanika, podchodzi do Pietrka i nastawia do głaskania łeb, a potem grzbiet.

 

- Pies zdrowieje – chwalimy ją i śmiejemy się z jej reakcji na kota spotkanego w poczekalni.

 

Niestety, jej aktywność jest krótka a nasza radość przedwczesna. Miała dzisiaj 44 stopnie gorączki. Jeżeli do jutra jej stan się nie poprawi, zbadamy jej krew pod kątem jednej z kleszczowych chorób.

Englert czyta. Czekamy.

 

fanaberka : :
lut 13 2007 Rahel i inni
Komentarze: 1

Andy pożałował, więc ja daję linka. Polecam :-)

 

"Każdy fakt można uczynić niebyłym, każdy fakt można zatrzeć kłamstwem. Kłamstwo może zdezawuować świat zewnętrzny, przez refleksję zmieniony w przymiot duszy. Kłamstwo jest spadkobiercą refleksji, wyciąga wnioski i urzeczywistnia uzyskaną dzięki refleksji wolność. (…)

Dopóki Don Kichot pragnie zaczarować rzeczywisty świat w świat możliwy, wyśniony, świat iluzji, jest tylko głupcem i może głupcem szczęśliwym. Jest może głupcem szlachetnym, gdy zamierza czarami wszczepić światu określony ideał. Ale gdy zaczyna bez określonego ideału, bez określonej wyśnionej przemiany świata tylko samego siebie przemieniać w jakąś czystą możliwość, którą mógłby być, wówczas jest jedynie "błazeńskim fantastą", w dodatku fantastą oportunistycznym, który chce unicestwić swoją egzystencję - by żyć lepiej. Albowiem możliwości bycia kimś innym, niż się jest, są nieskończone. Gdy raz powiedziało się "nie" samemu sobie, nie można już dokonać wyboru. Można tylko zawsze i w każdej chwili być kim innym, niż się jest."

 

I na koniec mały rodzynek:

 

"przedmiot często ma małą wagę; tak samo jak miłość bywa ważniejsza niż sama ukochana"

 

MIŁYCH WALENTYNEK :-))

 

Ps. Nie mogę wyzdrowieć. W dodatku zachorowała nam Paskuda.

 

 

fanaberka : :
lut 11 2007 w malignie
Komentarze: 20

Grypa żołądkowa. Gorączka, katar i TE SPRAWY. Od dwóch dni czuję się tak obrzydliwie, że prawie nie wstaję z łóżka. Domyślam się gdzie, kiedy i od kogo. Ale za jakie grzechy?

 

PS. Miałam sen :-) Złożyłam wizytę netowemu znajomemu i zachowywałam się okropnie. Pochłaniałam tony mandarynek, rozrzucałam skórki po podłodze i plotłam jakieś banialuki. W łazience wisiała czarna, koronkowa koszulka. Nie należała do mnie, ale ją przymierzyłam – ciasno opinała piersi.

Niestety, nie wiem co dalej, bo TE SPRAWY kazały mi się obudzić i udać do mojej własnej łazienki.

Pech kurcze.

 

 

fanaberka : :
lut 05 2007 rozmiar
Komentarze: 16

Źle śpię – tak to bywa w nowych miejscach i łóżkach. W nocy jem pomarańcze, oglądam pełnię i czyste, czarne niebo.

 

Nad ranem pojawiają się chmury i wilgotny wiatr. Bezsilny wobec nowoczesnych, plastikowych okien wymiata balkony, wygarnia na ulice gęste stada ptaków. Okrążają bloki, poklepują skrzydłami po poręczach, potem znikają w wieży katedry.

 

Rozmiękły śnieg klei mi się do butów. Wyruszam w miasto w poszukiwaniu róż. Udaje mi się zamówić jasne, delikatne, w pąkach, na podkładzie z żywych gałązek świerku. Mam kłopot z rozmiarem: wieniec musi się zmieścić do bagażnika samochodu Popielatki i przetrwać daleką podróż.

 

Po południu kupujemy szykowne czarne bluzki. Moja przylega do talii, ma delikatny, czerwonawy wzór i rozmiar 36. Przymierzam i czuję się seksownie, potem trochę głupio i śmiesznie, ale płacę 120 złotych wierząc w okazję -  przekreślona cena opiewa na 196 zł.

 

Wieczorem dwukrotnie oglądam film o twórczości samotnika Cezanne’a, który mimo zaawansowanego wieku i przewlekłej choroby, codziennie rano, bez względu na pogodę wychodzi z domu, żeby malować tę samą górę. Na jednej z prac faktura zbocza przypomina mi zwierzę o wydętych ustach, śpiące na boku, w pozycji embrionalnej.

 

Myślę o R., który już pewnie pochrapuje w naszym łóżku. W piątek przyjedzie Iwcia i zabierze mnie do domu.

 

fanaberka : :
lut 01 2007 studnia
Komentarze: 6

Więc odwilż. Ciemna rzeka płynie przez wieś. Zenek Pifków, Rudy Jerek, Staniek, Dróżbiak - od rana na powierzchni, dryfują do sklepu z piwem jak do źródła.

Jastrząb pokrzykuje cicho i zatacza koło nad studnią.

Pokrywa z desek szczelnie zamyka cembrowinę. Kołowrót i zardzewiały łańcuch wyglądają na nieużywane, podobnie jak pogięte wiadro, w którym Głupia Strączka zjechała na dno i utopiła się na złość Strąkowi. Do reszty zmarnowała mu życie - gospodarka poszła na zatracenie a państwo zabrało trójkę dzieci.

Nieznajoma kobieta, która zwraca się do mnie po imieniu i wypytuje o siostry, znika na podwórzu z niesfornym szczeniakiem pod pachą. Podjeżdża pusty autobus. Jestem w mieście.

Kiedyś wrócę. :-)

fanaberka : :