Archiwum lipiec 2004


lip 31 2004 tajemnice
Komentarze: 3

Dziś jest dobry dzień na tajemnice: zaraz zamknie się strona i notka przepadnie w archiwum. Jest taki temat, na który chciałabym sobie popisać, ale jeszcze nie dziś... a może trochę...

E. powiedziała, że nie chodzi na cmentarz i nigdy nie pójdzie, wierzę w szczerość tych słów, tak się sprawy mają na dziś, co będzie jutro – czas pokaże... Zrobiłam to, jakoś tak poczułam, że nie ma przeszkód, powiedziałam “cześć” i posiedziałam wygodnie na ławeczce. Na chwilę jakby cofnął się czas. Na nagrobku jest zdjęcie – dokładnie takie, jakie poniewiera mi się w szufladzie, to sprzed lat, z napuszoną dedykacją :-) Nie zapaliłam świeczki, kiedyś mi powiedział, co mogę sobie zrobić ze świeczką, a ja nadal dosłownie traktuję wszystkie jego słowa, gesty i czyny... choć czytając bloga bmp tak sobie myślę, że może powinnam to zweryfikować... potem uroniłam łezkę, potem mi się znudziło, więc powiedziałam “no to lecę” i poszłam.

Ale zanim w tej ogromnej, nowej, nieznanej mi części cmentarza trafiłam na właściwą alejkę i na właściwe miejsce zdarzyło się coś bardzo dziwnego: postawiłam rower i na ślepo zrobiłam kilka kroków przed siebie, podniosłam głowę i okazało się, że stoję nad grobem kobiety, która trzy lata temu, w zmowie z bossem P. ukradła nam dom. A nasz dom miał pośredni związek z jego matką, z jej nienawiścią do mnie i z naszym rozstaniem...to już jedenaście lat...

A dach wciąż się robi. Zaraz moi dachowcy przyjdą na kolację, a kanapki w proszku.

Jakaś lekka dziś jestem...

fanaberka : :
lip 30 2004 na bank
Komentarze: 12

Jakoś mi z tym nie najlepiej, że w taki upał R. tyra na dachu i to od strony południowej. Chociaż... w mojej kuchni z marną wentylacją jest niewiele lepiej.

Apollo kupił bilety do Paryża: autokarem pięć setek w obie strony. Chata za darmo: babcia z ala-dziadkiem przyjeżdża do Polski, oni przez dwa tygodnie będą używać jej mieszkania.

Żałuję, że mnie i R. przeszedł koło nosa czas, kiedy mogliśmy się cieszyć wspólnymi wyjazdami. Ja czasem gdzieś tam jeździłam na krótko, przeważnie w miejsca nieco dzikie – coś tam tropiłam, czegoś tam wysłuchiwałam... czasem dawałam się temu ponieść... chyba brakowało mi w tym wszystkim dopełnienia w postaci wspólnych nocy, poczucia bliskości, seksu. (No tak, klemensa nie ma – myszy harcują).. Co tu zresztą dużo gadać, przeszło, minęło i nie wróci. Świata nie poznaliśmy i pewnie już nie poznamy, ale zdarzały się po drodze inne rzeczy, których być może nie dano niektórym obieżyświatom .

Boję się otworzyć list, jaki przyszedł dziś z banku.

fanaberka : :
lip 29 2004 PasiFonik trojański
Komentarze: 14

Biegałam z aparatem i próbowałam znaleźć jakiś kwiatek odpowiedni dla Kruka na imieniny. I chyba się udało: Kruczku, przyjmij proszę tego oto PasiFonika trojańskiego, tylko go nie zjedz (czytałam, że kruki bywają owadożerne). Sto lat!

A tak poza tym to powoli próbuję się pozbierać. Może się uda.

A ty klemens wracaj szybko, bo bez Ciebie jakoś dziwnie by tu było...

fanaberka : :
lip 28 2004 seksualne zwierzenia
Komentarze: 18

Źle znoszę szufladkowanie mnie, etykietkowanie, zwłaszcza pochądzące od ludzi sercu bliskich... chyba jest to dla mnie równoznaczne z odrzuceniem...

Seksualność to nie jest to samo, co zachowania seksualne. Określony rodzaj seksualności może objawiać się tym, że tych zachowań brak. I to nie jest dobre, albo złe. Dla kogoś żyjącego w związku chyba ważne jest, żeby było poznane i zaakceptowane przez tę drugą stronę.

Moja seksualność nigdy nie miała wiele wspólnego z chęcią “użycia sobie”, niewiele w niej namiętności i pożądania. Zauważyłam jeszcze coś: rozkwita wtedy, gdy mnie, jemu, lub nam robi się ciężko i źle. Możliwe, że nasz seks pełni ważne, pozaseksualne role. Częstym w naszym życiu lękom, beznadziejności, pozwala przeciwstawić silne uczucia pozytywne: czułość, poczucie bliskości, akceptacji, nawet jakiś rodzaj wsparcia...

Chyba jest letni, choć zdażyło mi się otrzeć o żar... to było fascynujące, niezwykłe, trochę o tym marzę, żeby skosztować upału Sahary, choć nie wiem, jak bym zniosła ziąb szybko zapadającej pustynnej nocy. Mam pełną świadomość niemożności realizacji... co z tego, czy mam zaprzeczać istnieniu pragnień, bo są one sprzeczne z realiami, czy ze stereotypem takim to a takim?

Moja seksualność ciekawi mnie i niepokoi... chciałabym ją zrozumieć. Trochę późno się za to wzięłam i pewnie już się nie uda. Czasem chce mi się o tym pogadać... nie widzę w tym nic aż tak złego, złego, żeby to zasługiwało na... nie wiem....

Stwierdzenie Knabita “moje życie seksualne jest milczeniem”, wcale nie znaczy, że on o nim milczy, a wręcz przeciwnie: poznał je, zrozumiał, zaakceptował, uporządkował i nie boi się o nim mówić.

fanaberka : :
lip 27 2004 .......
Komentarze: 14

Jej stan mnie przeraził, pomyślałam, że jest wypalona i ucieka w iluzje. Do trzeciej nad ranem słuchałam, jak to było być żoną śmiertelnie chorego despoty.

Umieranie trwało sześć lat, ale ostatnie jedenaście miesięcy w pozycji siedzącej, z głową między kolanami. Nie chciał słyszeć o szpitalu, hospicjum, czy obcej osobie w domu.

- Jeśli nie przestanie tak cię lżyć i poniewierać, postrasz go, że zakręcisz mu tlen – poradziła lekarka.

Kilka dni przed niespodziewanie przystał na spowiedź, a dwa dni później przywołał ją z pytaniem:

- Jak myślisz, jeśli nie wszystko powiedziałem, to czy to było ważne?

Co takiego zrobił, co takiego się wydarzyło, że nie chciał lub nie umiał powiedzieć... i jak mu z tym było...

Beztroski chłopak z iskrami...

fanaberka : :
lip 24 2004 gość
Komentarze: 17

Wiadomość od pana od netu na gg: “nic nie psuć, wyjechałem” Ha! Nic nie psuć? Do kogo ta mowa.

O świcie było pięknie, teraz robi się gorąco. R. na dachu, Iwcia na wsi, Apollo w obłokach, o sobie nie wspomnę. Ogród podlany, przydały by się zakupy i porządki, spodziewam się miłego gościa, może mnie sprowadzi na ziemię.


fanaberka : :
lip 23 2004 tamten dom
Komentarze: 1

Nie miałam numeru telefonu, ale Tata na wsi ma taką dużą książkę telefoniczną, znalazł ten numer, zadzwoniłam, chociaż dochodziła jedenasta... Elka płakała, gdy czytałam jej fragment bloga Iwci... mówiła, że obie jesteśmy ofiarami, że rozumie więcej, niż mi się wydaje, że nigdy nie stała się trybem tej maszyny, że wiele mi zawdzięcza, że prosi o spotkanie i  żebym nie stchórzyła.... W poniedziałek zadzwonię i odwiedzę ją w domu. Kocham tamten dom, choć nie ma w nim Marka i już nigdy nie będzie.

Dziękuję Iwonko.

fanaberka : :
lip 23 2004 dach
Komentarze: 9

Pierwszy etap robót dachowych zakończony. Z dachu krzywego zrobił się prosty, na wierzchu kratka z desek i listewek, od jutra zaczyna się zabawa z blachą. R. jakiś spokojny, wyluzowany, pogodny, pyta o blogi, śmieje się z haiku :):):). Pewnie bał się, że sobie nie poradzą, a teraz poczuł ulgę.

Apollo mówi, że jedzie do Paryża... jakie to czasy nastały!

Miałaś Iwcia rację z tą książką.

Urósł nareszcie pierwszy kabaczek i był pyszny.

fanaberka : :
lip 22 2004 blogowa piosenka
Komentarze: 12

spoglądam na ciebie przez szybę półsennie
z mgły pod obłokiem włosów poplątanych
z liskiem zatrzymanym na ramion granicy
biegnę zaskoczona krętymi słowami

piję łyk herbaty zwijam listy w kulki
upycham w kieszeniach ciszą zaplątanych
czasem coś upuszczę ze spuchniętej dłoni
płynie mokra kulka pomiędzy gwiazdami

la la la

fanaberka : :
lip 20 2004 biedronka
Komentarze: 20

Tego lata upał nie jest już tamtym upałem, a odległości nie są już tamtymi odległościami. Chyba powinno mnie cieszyć, a tymczasem raczej dziwi odzyskane po latach zdrowie.

Nie wiedzieliśmy, co nam budują za lasem, a to nowa Biedronka.

Co to ja chciałam napisać...

Latem bidul jest wyludniony, ale kilka dni temu, w drodze do Biedronki, koło nadmuchiwanego basenika z wodą zastałam Wioletkę – nie pamiętam dobrze, chyba z czwartej klasy. Miałam czas i to było miłe, jak podbiegła do furtki, wzięła mnie za rękę i radośnie wprowadziła do środka. Pozwoliłam sięoprowadzać po wyludnionych korytarzach... Wioletka nie chciała rozmawiać, wyszukiwała nielicznych mieszkańców i mówiła “pani przyszła do mnie”. Bezwolnie uczestniczyłam w tym procederze, widząć, że za każdym powtórzeniem Wioletka coraz bardziej wierzy w wypowiadane przez siebie kłamstwo. W porywie jakiejś emocji przytuliłam ją do siebie: “już dobrze, Wioletko, już dobrze...”. W odpowiedzi zobaczyłam wielką radość, szeroki uśmiech, roziskrzone oczy: “jutro też pani do mnie przyjdzie?”.

Nie przyszłam. I dobrze wiem, że zrobiłam rzecz niedopuszczalną, zachowałam się egoistycznie i niedojrzale: Nie przytula się lekkomyślnie obcych dzieci, zwłaszcza tych “po przejściach”, odrzuconych, niekochanych, samotnych. Zwykły gest, słowo, mogą być odczytane “na wyrost”, jako wyraz uczuć, które nie istnieją, jako obietnica, której nie jesteśmy w stanie dotrzymać.

Przed chwilą wróciłam z Biedronki. Chyba poczułam ulgę, że obok basenika z wodą nie zastałam Wioletki.

fanaberka : :
lip 19 2004 coś kolorowego
Komentarze: 14

W samo południe, lub tuż po, zagrzmiało, zgasło światło i wcięło mi prawie gotową notkę.. Może to i lepiej, coś tam znowu marudziłam. I chyba nie zdążyłam powiedzieć Ci “pa”, miła N., co niniejszym czynię:-).

R. na dachu – rano w upale, teraz w deszczu... Ciężko pracuje, znam to i doceniam.. Mój mężczyzna naprawiający nasz dom. A ja, niewiasta, oddana zbieraniu nasion i przyrządzaniu posiłku.To jest jakieś takie... seksi.

Burza oddala się i powraca, długo to trwa, ale przebiega zadziwiająco łagodnie - daleko jej do żywiołu sprzed kilku dni. Szkoda, że już zmierzch i nie ma nadziei na tęczę.

Czas zająć się kolacją. Zrobię coś kolorowego. Pa.

fanaberka : :
lip 16 2004 przerosło mnie
Komentarze: 23

Czytałam Iwcia komentarze Maleńkiej... ciekawe, czy, lub raczej kiedy dołączy do grona netowych ekshibicjonistów i podglądaczy.

Chciałam mieć bloga, od pierwszego momentu, od kiedy o czymś takim usłyszałam. Do dziś mam zapisane w notesie słowo BLOG, wielkimi literami, żeby mi ta nazwa nie uciekła, nie przepadła, zanim uzyskam dostęp do sieci. Potem nie wiedziałam jak to się robi, nie od razu załapałam, że istnieją blogowiska. Potem fascynacja ludźmi stąd, prawdziwe uczucia, skrajne, silne, to już od dawna nie jest zabawa.... Mój blog wydaje mi się dziwny, raczej za nim nie przepadam. Liczą się uczucia towarzyszące pisaniu notek, odczuwam jakąś przyjemność w uzewnętrznianiu się – ekshibicjonizm, no tak... Podglądanie jest znacznie bardziej fascynujące, kocham blogi, których autorzy przekraczają kolejne granice w odkrywaniu się, uwielbiam komentować, robę to w emocjach, nie zawsze czytelnie. I znam niejedno archiwum... blogi podlegają ewolucji, czasem wygląda to tak , jakby blog wpływał na autora, zmieniał go...

Chyba poznałam smak nałogu, czuję się jak na haju, na którym nigdy wcześniej nie byłam. I nie radzę sobie z niektórymi uczuciami. Przerosło mnie to miejsce, jak każde poprzednie, w którym dane mi było się znaleźć. I dziękuję.I przepraszam. I coś jeszcze, tylko sama nie wiem co.

fanaberka : :
lip 16 2004 krokiew
Komentarze: 12

R, przyniósł ze strychu kawał doszczętnie spróchniałej krokwi:

-Zobacz, Żabo, jaki mamy dom...

Siadł na krześle, jakiś przygarbiony, a ja przyniosłam ten drogi krem, który kupiłam w tajemnicy i ze wstydem, że wierzę jeszcze w bajki o cudownych miksturach, i wsmarowałam mu w twarz, bo spiekła mu się na słońcu, potem w szyję, potem w dłonie, bo ma takie szorstkie i spękane...

Dzisiejszej nocy nie spędzałam wśród liści i gwiazd, lecz w ramionach R., a on mówił do mnie Fanaberka...

Myślałam wczoraj naamah o tych twoich truskawkach... nie... chyba potrzebuję, żeby ludzie do mnie mówili... niekoniecznie zawsze, wystarczy tak tylko od czasu do czasu..

Zajrzałam Ci tam Janusz, do styczniowego archiwum :-)

Tobie Hauser też zajrzałam – choć nie sądzę, żebyś tu jeszcze zaglądał...

Koniec przerwy! Jeszcze gotowanie, kąpiel i wyjazd do Warszawy, umówiłam się z Iwonką, muszę odwiedzić Mamę R., bo nie byłam na imieninach, a chcę, żeby wiedziała...

Pa.

fanaberka : :
lip 15 2004 Sezon ogórkowy w pełni. Trzy miesiące...
Komentarze: 10

Droga Fanaberko

Postępujący spadek sił witalnych? Nic nie pomogło? Ani różdżka, ani szczepionka, ani lewatywa? To ja już naprawdę nie wiem co zrobić. Odwiedziłam zdaje się wszystkich blogowych znajomych, a ratunku znkąd. Nie polecę ci naszej pani weterynarz, bo to ryzykowne (kastracja i zastrzyki palcem), kuracja w klinice doktora Klemensa chyba nie mniej radykalna, chociaż... te mysie tabletki... pacjentki pewnego bioenergoterapeuty, który leczył mysimi bobkami, były zdaje się baaardzo zadowolone i nawet nie wymagały wazelinowej terapii zastępczej.Może Harley coś ci doradzi, może te jej knutki whiskasa... podobno zmieniły Azora w całkiem dużego chłopczyka... Kruk ma kłopoty ze stałym łączem i sam szuka pomocy weterynaryjnej...  ciekawe, co stosuje piesek InnejM, że tak figluje z maskotkami... Popielatki nie polecam, bo zastałam tam świnię i to nieżywą, Iwcia ostatnie lekarstwo rozlała na podłogę, Solei sama cierpi na skręt szyi, Kamusia to Ci najwyżej zrobi makijaż i tipsy, do Kobiety nie podchodź, bo zajęta sprzątaniem i jeszcze ci się tą szczotą dostanie...

Pogrążona w smutku

Fanaberka

fanaberka : :
lip 15 2004 bagno
Komentarze: 15

Nie boję się sama w lesie i już! Czasem trzeba uważać: ten jagodowy rośnie zazwyczaj w pobliżu bagna. To tutaj ma głębokość około 3 metrów. Fajne.

Wiadomość z ostatniej chwili...

"Na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej prowadzone są studia jednostopniowe trwające 11 semestrów. Po ich ukończeniu absolwenci otrzymują tytuł lekarza weterynarii.

Główne kierunki badawcze:

Doskonalenie diagnostyki i zwalczania zakaźnych chorób zwierząt oraz badania nad ich etiopatogenezą i epizootiologią, w szczególności dyzenterii świń, grypy koni, EHV-l, chorób wirusowych ptaków, pszczół i kotów oraz ospy myszy (ektromelii)"

Ciekawe...

fanaberka : :
lip 14 2004 na gałęzi
Komentarze: 8

Lubię altanę, a najbardziej nocą, tylko wtedy oglądam “sufit”: liście gałęzie, gwiazdy. Nad Warszawą łuna, czasem jakiś hałas, a to pociąg, a to TIR na obwodnicy, a to pies sąsiadów rzuca się na siatkę, z radości na widok starego, brzydkiego pana Jurka, który od lat nie sypia po nocach. A o świcie broda Paskudy na policzku :-(

Chłopcy postarali się: rusztowanie nie zniszczyło ani jednej malwy. Teraz ja się muszę postarać i zrobię to, mam wprawę w staraniu.

Ten brak równowagi... to się zaczyna w komórkach, czegoś tam zabrakło, czegoś tam za dużo, wiedziałam o tym wszystkim, czytałam, słyszałam, takie tam science-fiction, które gdzieś tam siępewnego dnia się materializuje.

Pisząc wypiłam kawę, spróbuję teraz znaleźć jakąś tabletkę na głowę i zajmę się zaraz kuchnią, a jak tu wrócę, to mam nadzieję, że jakiś czarny ptaszek będzie siedział w pięknym, nowym gnieździe, a nie na tej paskudnej, rosochatej gałęzi! Brrrrr.

Ps. Porozmawiałam tu z kimś przez chwilę i chyba nie potrzebuję już tabletki :-)

fanaberka : :
lip 13 2004 Bez tytułu
Komentarze: 11

Robię zakupy, gotuję, sprzątam po sobie i po wszystkich, piorę, grzebię w ogródku, zaglądam do netu, coś mówię do ludzi, których to obchodzi lub nie, żartuję sobie z kimś bardzo miłym, kto ma dla mnie trochę czasu, próbuję coś zrobić z kamieniem w klatce i naprawdę się staram, ale on tylko rośnie i nie wiem, co będzie dalej. Czuję się gorsza, całkiem jak w tym liceum, gdzie tylko ja byłam ze wsi i to było widać na pierwszy rzut oka, bo... nawet po tylu latach nie mogę tego powiedzieć, ani nawet napisać...

Pojechałabym na jagody, ale to daleko, a nadciągnęły chmury, może być burza, a ja przecież jestem dorosła, rozsądna, odpowiedzialna, poważna, stara, głupia...


fanaberka : :
lip 12 2004 ekshibicjonizmu ciąg dalszy
Komentarze: 20

R. i Apollo na dachu, ja w kuchni z krótkimi doskokami do kompa. Już tu zaczęłam nawijać o tęsknocie i innych nieważnych głupotach, które tylko przeszkadzają w ubijaniu kotletów, ale wytarłam, dobra, zostawmy to.

Dopiero dziś zobaczyłam zdjęcia z Zakopca, następnego dnia po powrocie był szpital, jakoś mi to wszystko uciekło, dobrze, że ktoś mi przekopiował fotki z aparatu.

Daję tu zdjęcie z Kościeliskiej – dokładniej Wąwóz Kraków.

Oto Fanaberka w górach, niektórzy dawno nie widzieli (Kościeliskiej oczywiście). I w adidasach. Jak wrócę znad morza dam fotkę bez.

 

fanaberka : :
lip 11 2004 płot
Komentarze: 14

Nie chciało mi się pojechać w sprawie ogrodzenia, zdałam się na gust sąsiadów, no to mam, dobrze, że tylko trzy przęsła wystają zza garażu. I winogrona powinny załatwić sprawę, tylko kiedy to się rozrośnie...

Miałam sadzonkę, dokupiłam drugą, szpadel, dołki, kompost...

Mrówki coś demonstrowały na wilgotnym piasku: głupie, namolne, naiwne. Pachnie ciepła ziemia, zieleni się zielenina, już dobrze, małe, już dobrze, ciiii...

fanaberka : :
lip 10 2004 trąba
Komentarze: 13

Niedaleko na prawo połamane drzewa, wywrócone słupy, zerwane linie, a tu pusta beczka na deszczówkę przewróciła się i przeturlała przez trawnik...

Jest jasno i ciepło i cienie powoli już podchodzą, zaglądają przez ramię i pewnie już zostaną przytulone do policzka.

fanaberka : :