Archiwum 30 września 2005


wrz 30 2005 higiena intymna
Komentarze: 14

Trzeba zejść ze ścieżki i przebrnąć przez zwaloną kłodę, żeby dostać się na trzy cementowe schodki, pokruszone i częściowo wrośnięte w ziemię, obrywające się stromo pół metra nad nurtem. Skrętnica jak zwykle zieleniła się w dole, zmieniałam pozycje i próbowałam ją sfotografować przed wyjęciem z wody, i zamknięciem w słoiku.

„Ta rura to kiepski temat, nie zarobi pani na kliszę” jakiś mężczyzna koło pięćdziesiątki, w drelichowym kapelusiku, wąsach i zawiniętych do kolan spodniach przeprawiał się w moim kierunku przez rzekę.

„Dziennikarka? Z daleka wyglądała pani na młodszą.” – wyraźnie się ucieszył.

„Chyba znam pana z okładki”- i ja się ucieszyłam.

 „Już ją myszy zjadły. Gdzie pani pisze? Oooo, widzę, że na tablicy”- śmiał się głośno, pomagając mi napełnić słoik skrętnicą. „Mieszkam na tamtym brzegu, a pani czasem przychodzi stąd”.

W zasadzie to wszystko. Chyba przestanę siusiać w krzakach nad rzeką…

 

fanaberka : :