Archiwum 09 sierpnia 2004


sie 09 2004 ......
Komentarze: 15

Obudzil mnie kogut, a natrętna mucha zakonczyla sprawę. Bocian przelecial w odleglości pol metra od tarasu z rozplaszczoną żabą w dziobie. Sądzilam, że trzy kolejne bociany wystartowaly z zagajnika, gdzie wczesną wiosną Iwcia znalazla czerwone grzyby, zle zdradzil je krzyk i klucz: ŻURAWIE!!! Potem pokrzykiwania drapieżnego ptaka nad rżyskiem. Pomyślaam, że towarzyszy mi zaskroniec, albo inny wąż, a to beżowa szarańcza z rytmicznym szelestem skakala mi spod stóp na zmiętą przez kombajn slomę. Z malinowych zarośli dobiegal dramatyczny, jakby rozpaczliwy świergot ptaków - ucichl, gdy się zbliżylam...

A teraz w kafejce czekamy, aż Popielatka dojdzie do siebie po oddaniu krwi. Od szwagierka ciągną w tej chwili :):):):) Krew Olki, która ma tę samą, rzadką grupę co Tata nie nadaje się - za malo hemoglobiny. Moja krew i inne tkanki od kilkudziesięciu lat nie nadają się do tych rzeczy.

Zatankowalyśmy z Popielatką malucha Taty, zaraz pojedziemy do szpitala sprawdzić, jak zniósl badanie wymagające narkozy. Może poznamy dziś wstępną diagnozę.

I zajrzalyśmy do Waszych domków, choć kompy w tej kafejce jak i caly ten system budzą w nas silme emocje... nie pytajcie jakie...

fanaberka : :