Archiwum 27 lipca 2004


lip 27 2004 .......
Komentarze: 14

Jej stan mnie przeraził, pomyślałam, że jest wypalona i ucieka w iluzje. Do trzeciej nad ranem słuchałam, jak to było być żoną śmiertelnie chorego despoty.

Umieranie trwało sześć lat, ale ostatnie jedenaście miesięcy w pozycji siedzącej, z głową między kolanami. Nie chciał słyszeć o szpitalu, hospicjum, czy obcej osobie w domu.

- Jeśli nie przestanie tak cię lżyć i poniewierać, postrasz go, że zakręcisz mu tlen – poradziła lekarka.

Kilka dni przed niespodziewanie przystał na spowiedź, a dwa dni później przywołał ją z pytaniem:

- Jak myślisz, jeśli nie wszystko powiedziałem, to czy to było ważne?

Co takiego zrobił, co takiego się wydarzyło, że nie chciał lub nie umiał powiedzieć... i jak mu z tym było...

Beztroski chłopak z iskrami...

fanaberka : :