Archiwum 20 lipca 2004


lip 20 2004 biedronka
Komentarze: 20

Tego lata upał nie jest już tamtym upałem, a odległości nie są już tamtymi odległościami. Chyba powinno mnie cieszyć, a tymczasem raczej dziwi odzyskane po latach zdrowie.

Nie wiedzieliśmy, co nam budują za lasem, a to nowa Biedronka.

Co to ja chciałam napisać...

Latem bidul jest wyludniony, ale kilka dni temu, w drodze do Biedronki, koło nadmuchiwanego basenika z wodą zastałam Wioletkę – nie pamiętam dobrze, chyba z czwartej klasy. Miałam czas i to było miłe, jak podbiegła do furtki, wzięła mnie za rękę i radośnie wprowadziła do środka. Pozwoliłam sięoprowadzać po wyludnionych korytarzach... Wioletka nie chciała rozmawiać, wyszukiwała nielicznych mieszkańców i mówiła “pani przyszła do mnie”. Bezwolnie uczestniczyłam w tym procederze, widząć, że za każdym powtórzeniem Wioletka coraz bardziej wierzy w wypowiadane przez siebie kłamstwo. W porywie jakiejś emocji przytuliłam ją do siebie: “już dobrze, Wioletko, już dobrze...”. W odpowiedzi zobaczyłam wielką radość, szeroki uśmiech, roziskrzone oczy: “jutro też pani do mnie przyjdzie?”.

Nie przyszłam. I dobrze wiem, że zrobiłam rzecz niedopuszczalną, zachowałam się egoistycznie i niedojrzale: Nie przytula się lekkomyślnie obcych dzieci, zwłaszcza tych “po przejściach”, odrzuconych, niekochanych, samotnych. Zwykły gest, słowo, mogą być odczytane “na wyrost”, jako wyraz uczuć, które nie istnieją, jako obietnica, której nie jesteśmy w stanie dotrzymać.

Przed chwilą wróciłam z Biedronki. Chyba poczułam ulgę, że obok basenika z wodą nie zastałam Wioletki.

fanaberka : :