Archiwum 14 lipca 2004


lip 14 2004 na gałęzi
Komentarze: 8

Lubię altanę, a najbardziej nocą, tylko wtedy oglądam “sufit”: liście gałęzie, gwiazdy. Nad Warszawą łuna, czasem jakiś hałas, a to pociąg, a to TIR na obwodnicy, a to pies sąsiadów rzuca się na siatkę, z radości na widok starego, brzydkiego pana Jurka, który od lat nie sypia po nocach. A o świcie broda Paskudy na policzku :-(

Chłopcy postarali się: rusztowanie nie zniszczyło ani jednej malwy. Teraz ja się muszę postarać i zrobię to, mam wprawę w staraniu.

Ten brak równowagi... to się zaczyna w komórkach, czegoś tam zabrakło, czegoś tam za dużo, wiedziałam o tym wszystkim, czytałam, słyszałam, takie tam science-fiction, które gdzieś tam siępewnego dnia się materializuje.

Pisząc wypiłam kawę, spróbuję teraz znaleźć jakąś tabletkę na głowę i zajmę się zaraz kuchnią, a jak tu wrócę, to mam nadzieję, że jakiś czarny ptaszek będzie siedział w pięknym, nowym gnieździe, a nie na tej paskudnej, rosochatej gałęzi! Brrrrr.

Ps. Porozmawiałam tu z kimś przez chwilę i chyba nie potrzebuję już tabletki :-)

fanaberka : :