Archiwum 15 kwietnia 2004


kwi 15 2004 spadam
Komentarze: 21

Lato w ogrodzie – w domu zimno, drżę w kurtce. Już drugi raz w tym tygodniu schodzi mi skóra z zaślimaczonego nosa.

Pierwszy po zwolnieniu dzień pracy – zwyczajnie, miło, żadnych sensacji, koszmarne zmęczenie, miękkie nogi. Spotkałam oko w oko z dwieście osób, z co najmniej setką zamieniłam kilka zdań, nic z tego nie pamiętam, może tylko minkę Olki na schodach. I jeszcze sposób, w jaki Rudy machał mi ręką w korytarzu, ku uciesze swojej, mojej i gawiedzi…

Nie, nie chcę pisać o pracy, rozstroiła mnie ta karteczka, moja pozostałaby pusta!!! Byłam wtedy sama, (jestem tego pewna!!!), głupia osiemnastolatka z łąki w hałaśliwym, lodowatym akademiku, papierosy zamiast jedzenia, niemożność podniesienia się z łóżka, bezsenność, bolący ząb, gorączka, krzywe uśmiechy i ploty za plecami. Nie było cię przy mnie? OK., nie ma sprawy. Szkoda tylko, że nie było cię przy dziecku, którego nie ma!

Tak bardzo boli mnie głowa…

 

fanaberka : :