Archiwum 11 listopada 2003


lis 11 2003 flaga
Komentarze: 9

Ech, nic mi wczoraj nie wyszło z zamiaru machania ścierką, powtarzania „wiedziałam, że tak będzie”, ani z innych nieakceptowanych przeze mnie zachowań. Usiadłam wygodnie, włączyłam kompa, zgasiłam światło i dałam się ponieść Matrixowi, A gdy Mężuś wrócił i dołączył do mnie z talerzem zupy, byłam już pod takim wpływem siły, odwagi, determinacji, urody i zmysłowości bohaterów, że nie chciało mi się zawracać sobie głowy jakimiś tam przyziemnymi problemami. A na koniec miałam nawet przez moment ochotę, żeby wypróbować na Mężusiu tamten filmowy pocałunek, ale zmroziło mnie jakieś gwałtowne i ostre uczucie żalu i chwila minęła, i już nigdy nie powróci, bo ile razy można oglądać ten sam film.

A dzisiaj rano wywiesiliśmy flagę, bo Ciocia zawsze to robiła i jeszcze przygotowywała dobry obiad z winkiem. Jest to jedyna flaga na naszej ulicy, niech sobie powiewa, może dzięki niej sąsiadka dzisiaj wspomniała Ciocię.

 

fanaberka : :