Archiwum 10 listopada 2003


lis 10 2003 konserwatorka powierzchni płaskich
Komentarze: 8

Ach, jaki piękny dzień: od świtu tylko ogród, słońce, Paskuda i ja. No dobrze, jeszcze trzy razy połączyłam się z Internetem, bo jak bym mogła bez Was wytrzymać, kochani Blogusie. Przecież nie mogę podczas grabienia myśleć o grabiach, prawda?

Trzeba przyznać, że to niskie słońce jest zdradliwe: nie zastosowałam kremu, mrużyłam oczy i znowu się opaliłam w białe zmarszczki, niczym baba od pielenia, nie jest to zabawne, o nie!

Ale już koniec tego dobrego, zmarzłam, zupa pomidorowa bulgocze w garnku, żebym nie musiała przechodzić stresu, gdy do domu wpadną głodomory, zaraz napalę w piecu i żegnaj pogodny dniu, czas na mniej pogodny wieczór, choć przecież nigdy nic nie wiadomo…

 

Hmmm mój dom wymaga odkurzacza i ścierki… a może by tak wziąć tę ścierkę do ręki i przyłożyć komu trzeba, tak na powitanie, gdy tylko stanie w drzwiach? Haha, napisałam to i już mi lepiej. Już mogę zacząć sprzątać dosłownie, nie w przenośni. Baba od pielenia – to ja!

 

 

fanaberka : :