Archiwum 29 kwietnia 2004


kwi 29 2004 to ja czy nie ja
Komentarze: 11

Ciekawe, skąd mi się wzięła taka cienka skóra.

 

Ukorzeniły mi się ubiegłoroczne sadzonki iglaków, gdybym musiała kupić to, co dzisiaj zasadziłam, wydałabym niezłą kasę. Zmieniam ogród, likwiduję kwietniki, sieję trawę – jednym słowem poddaję się…

 

W pruderyjnej Scholandii konkurs poetycki :-))), organizator naciska na mój udział :-))). Nie ma sprawy, inspiracja jest, na znajomych blogach wiosenna twórczość w pełnym rozkwicie… Uwzględniłam w tym wierszu cały scholandzki establishment, nikogo nie oszczędzając. Ciekawe, co na to Armin Friederik Król.

 

Wiosna w Scholandii

 

fanaberie w Scholandii panoszą się wiosną

 

w każdym państwa zakątku słychać pieśń miłosną

 

w scholandzkim bajorze tkwi żaba na żabie

 

dwa srebrne okonie strudolfią się w stawie

 

sto komarów bez tchu i bez snu się arieli

 

jumperzą się żółwie w błotnistej kąpieli

 

dwa motyle się elfią w kwitnącym ogrodzie

 

scholandzkie pszczoły moniczą się w miodzie

 

trzmiel w lilii nektarze cały zatobiony

 

kalmusić się pragnie żubr oszołomiony

 

słowik stroi trele wśród płatków kariny

 

kaczki poszły się cnoblić w tatarak i trzciny

 

od alexandrzenia wychudły bociany

 

filipić się będzie puchacz zahukany

 

arminią się łosie w cienistej kotlinie

 

a świerszcz  mgłą zasnuty gra na catalinie

 

 

fanaberka : :