Archiwum 24 lutego 2004


lut 24 2004 biała chemia
Komentarze: 14

Miniona noc była biała! Mimo ciemnego nieba i padającego śniegu las był wypełniony białym, mocnym światłem. Było coś w zaśnieżonych drzewach, szalejącej Paskudzie, zimnym i mokrym nosie R., co pozwoliło cieszyć się podwójnie z późniejszej gorącej kąpieli, różowej pościeli i wciąż nieśmiałego „kocham”… To jakby zanurzyć się w miękkim, białym puchu, tak móc powiedzieć: kocham cię mój dzielny towarzyszu, zapracowana dziewczyno, dowcipny chłopaku, radosna kobieto, przygarbiony marzycielu, mężczyzno z wiatrem we włosach…

 

A w pracy było dziś ciężko, czuję się tam czasem jak panienka od wszystkiego, cieć, sprzątaczka, agent FBI, psycholog, sędzia, komornik, ciocia, spowiednik, klawisz…

 

Na przełomie maja i czerwca kroi mi się wyjazd do Zakopanego. Kiedy ostatnio widziałam góry… to już chyba kilka lat…

 

fanaberka : :