Dzisiaj obchodziłam w pracy imieniny. Upiekłam olbrzymi tort
śmietanowo – jogurtowy z brzoskwiniami. Zajęło mi to cztery godziny. Dla
pewności nasączyłam biszkopty buteleczką rumu i tort wydawał się bardzo
smaczny.
Robal wrócił ze wsi. Pokój na górze, w domu Taty, w którym chcemy
spędzić część urlopu dostał nową, sosnową podłogę. Podobno jest biała, czysta i
lśniąca. Tata zajął się obróbką desek u stolarza i pomógł przy ubijaniu. Robal
trzy razy jeździł tam po pracy: cyklinował, kładł podkład i dwie warstwy
lakieru. Za tydzień załata dziury przy futrynach, wygładzi tynk i pomaluje
sufit. Ja zajmę się ścianami. Jeden kolor ma być żabi, drugi jasny i słoneczny.
Chciałabym, żeby było czysto i kolorowo.
W trakcie ferii udało mi się wytapetować Tacie pokój
gościnny. Stare tapety, wybierane w innym życiu przez Mamę, były ładniejsze ale
strasznie brudne. Te nowoczesne, wiskozowe są łatwe i wygodne. Zrobienie ścian
w dużym pokoju zajęło mi pół dnia, a wieczorem pojechałam do siostry na
aerobik.
Latem zajmę się sypialnią Taty. Coś tam się dzieje złego z
sufitem, farba się łuszczy i chyba nie obejdzie się bez pomocy Robala.
Na strychu Taty mieszkają myszy – biegają po ścianie z dala
od ludzi i łóżka na dole, gdzie wysypia się Kicia. Jest tam wygodne miejsce na
pokój z kominkiem. Może kiedyś.
Póki co – układam test ze ssaków. To nudne, więc piszę i
podczytuję na boku. Otóż u Bemba z Rodezji Północnej nieczystość seksualna
przenosi się przez kontakt z ogniem. Można bezpiecznie dotknąć kogoś jeszcze
gorącego od seksu. Wystarczy jednak pozwolić takiej osobie podejść do ogniska,
a każde jedzenie ugotowane nad jego płomieniem zostanie natychmiast zanieczyszczone.
Niebezpieczeństwo jest śmiertelne. Dziecko, które zje posiłek przygotowany na
takim ogniu może umrzeć. Matka Bemba jest ciągle zajęta, gasząc podejrzane
ogniska i rozpalając nowe, czyste.*
*Mary Douglas – Czystość i zmaza.