Archiwum czerwiec 2004, strona 1


cze 14 2004 poniedziałek
Komentarze: 12

Koło dziesiątej telefon z pracy: wkurzona koleżanka ma dość, ona tego nie zrobi, mam się przyczłapać i tym zająć, jest tak rozgoryczona, że nie przyjdzie na bankiet... A ja jak jakaś głupia: spodnie, bluzka, już chcę lecieć! Dobrze, że mnie z tego pośpiechu zaczęło piec jak diabli, więc przysiadłam i pomyślałam sobie, że przecież ja od kilku lat mam ten problem, borykam się sama, każdy ma to gdzieś, ww koleżanka również, a teraz bierze za mnie kasę, a ja jestem chora, mam zwolnienie, może powinnam położyć się z książką, albo zrobić obiad dla Apolla, bo przed sesją tyra jak osioł i świata bożego nie widzi...

No to skoro nie praca, to sekator i krzaczki – brązowieją iod siuśków niesfornego psa sąsiadów. Dobrze, że Paskuda to suczka i kuca – jak to baba. A tu pies sąsiadów radośnie obsikuje agrest i skacze mi łapami na to miejsce, co mnie boli..

Ja: Przepraszam, pani E., ale piesek znów przyszedł i mi siusia na krzaki.
Pani E.: Ale on jest taki miły i tak panią lubi.

Nie wkurzyło mnie. Jestem trochę jak ten piesek – też czasem kogoś lubię i bywam miła. Baaaardzo! Uwaga na agrest!

fanaberka : :
cze 13 2004 kładka
Komentarze: 11

Ja (z bezzasadną nadzieją, której nie znoszę): No i jak?
Lustro(z bezwzględną szczerością, którą tak lubię i cenię): Narzeczona Frankensztajna.

Kochana skóra robi mi kawał, mało śmieszny.

Sekator – to pomaga. Pan Jurek na rowerze pochwalił moje krzaczki, a po chwili zawrócił zza rogu:
-Przepraszam, sąsiadko, czy ja już dzisiaj mówiłem dzień dobry?

Po chwili obok pana Jurka jest już pan S. i pan B. Okazja, żeby pogadać: taaaka ryba, wyścigi, jak oni grają, patafiany...

Szanuję (to chyba właściwe słowo) pana Jurka, choć dwaj pozostali sąsiedzi pogardzają nim, bo chłop i na podwórku hoduje świniaki.Typowy pracoholik. Ma na głowie żonę, dwóch synów i córkę chorych na schizofrenię.Wnuczek Lukas, rówieśnik i kolega Apolla spędził z nami dzieciństwo - jego tata jest chyba w najgorszym stanie- gdy w siódmej klasie wyprowadził się wraz z matką, wolną niszę zajął Mateła :-)))

Pan Jurek: Mam 79 lat, jak zamknę oczy, nie wiem co się z nimi stanie.

Trochę mi głupio się ślimaczyć z powodu jakichś tam dziewięciu grubych, burakowych “tatuaży”. Grecja, plaża... na razie odpada, ale może za rok, popielatka szykuj się :-)))

Ten szablon lepiej mi się sprawdza w nowej rozdzielczości. Pamiętasz Iwcia jak robiłyśmy to zdjęcie?

fanaberka : :
cze 13 2004 kura
Komentarze: 6

Moje jajko płci męskiej zabrało mnie na wybory. Skreśliłam babę dlatego, że baba.

Przypomniał mi się Fiutek (nasz dzierżawca) leniwie koszący łąkę – więcej gadał i fajczył niż pracował, gdy traktor wypalał cenną ropę po ileś tam za baryłkę: “My głosujem na Leppera, niech wreszcie to wszystko rozpier...” Przestraszył się, że przez dopłatę bezpośrednią Baśka straci zasiłek na dzieci.

Tata jest przeciwny babom, skrytykował miejscową kandydatkę obdarzył mnie pikantną historią z jej przeszłości... Słuchałam jednym uchem... pikantne historie... a za każdą z nich zazwyczaj jakiś dramat...

Młode kawki skrzeczą w budce, którą R. zbudował dla grzywaczy.

fanaberka : :
cze 10 2004 hibernacja
Komentarze: 13

Przespałam ponad trzydzieści godzin!

Apollo mi wyjaśnił, z jakiego powodu zlikwidował Office i inne programy: to były piraty. I już nie mamy w kompie ani jednego pirackiego programu. I fajnie.

B. obudziła mnie telefonem, a potem wpadła na chwilę, przyniosła mi prezent (Pismo Święte :-) i stary numer Playboya, gdzie jest podobno artykuł o zboczeniach u łosi (ja się chyba naprawdę zabiję). R. wziął zestaw w obie ręce... miał fajną minę :-)))

Nadal jestem zmęczona i senna i odczuwam silny niepokój (tak, Martyniu, miałaś rację). Pogoda?

fanaberka : :
cze 09 2004 głowa mnie boli a niebo bezchmurne i zaczynają...
Komentarze: 13

Dobrze, że mam tyle zwolnienia, dopiero we wrześniu wracam do pracy, chyba nie miałabym siły pracować.
Podlałam ogród.
Nie wiem dokładnie od kiedy tu jestem, ale od roku na pewno, sprawdziłam :-)
Krążyłam po ogrodzie zadowolona, że M. już zaliczył, że ma to za sobą. Tuliłam cieplutkie ciałko szczeniaczka Abdulka, pamiętam, że próbował ssać wszystko co popadnie i słodko przy tym chrumkał, niczym niemowlę przy piersi. A ja tłumaczyłam zazdrosnej Paskudzie, że musi go pilnować, żeby go nie ugryzł zaskroniec, bo zaskrońce gryzą, jakiś miły pan napisał o tym w Internecie.
Abdulek wyrósł na dużego, mądrego psa, ale nie poznaje ani nas, ani Paskudy.
Pamiętam ten rok lepiej od wszystkich poprzednich. Pierwszy rok, kiedy zrezygnowałam z kolejnej podyplomówki, pierwszy, kiedy mniej mówiłam do zwierząt a więcej do ludzi. I być może ostatni, kiedy jeszcze byłam... nie wiem...
Myślę o stylu blogowania Besi...

fanaberka : :
cze 08 2004 Ciężko, tyle strat. Piszę notkę za notką......
Komentarze: 3

Nie poszłam na pogrzeb i miałam nigdy o tym nie mówić, ale to chyba błąd. Właśnie dziś, w dniu Wenus, minął rok, od kiedy M. rozpoczął włóczęgę po zielonych pastwiskach. I jakieś dziesięć od dnia, kiedy nad źródełkiem zdradził mi swoją wersję zdarzeń (optymista) i opowiedział przyszłość (pomylił się o cztery lata - pesymista). Chciał zwykłego wysłuchania i chyba jeszcze czegoś... Na to pierwsze byłam za cienka, na drugie za pusta.


Co tam Wenus, dziś było widać jaka z niej gwiazda,  koń by się uśmiał, każdy głupi umie świecić światłem odbitym.

fanaberka : :
cze 08 2004 dobrze, że przyszła Iwcia :-))))
Komentarze: 6

Ufff, powoli odzyskuję spokój. Przyjechałam komfortowo, służbową limuzyną szwagierka, z kierowcą, ale bez ochrony (byłam zawiedziona). I nie był to kurs specjalny, ale po drodze do stolicy (szkoda). I tylko dwa razy szybciej, niż kiedyś, własnym samochodem :-((( I na razie nie mogę się przesiąść na podrdzewiałego składaka :-(((

A ty Iwcia nie ucz się tyle, najwyżej oblejesz.

L., przyślij mi maila z numerem gg, nie pamiętam Twojego adresu. I na fanaberkowe konto, bo tamto mi nie działa.

Chyba dostanę odcisków od siedzenia.

fanaberka : :
cze 08 2004 Ogród czy ogródek? No i dobrze dobrze,...
Komentarze: 2

Ogród czy ogródek? No i dobrze dobrze, koniec z płaską przestrzenią, po horyzont pokrytą kwitnącą łąką i kwitnącym żytem. Przestrzeń bez możliwości pokonywania jej wydaje się nieprzyjazna. Zakazana chwila tęsknoty za niemożliwym, nieosiągalnym. Jasne, dwie doby abstynencji od szpitalnych tabletek i wszystko powraca, napiera ze zdwojoną siłą, wypoczęte, wzmocnione...

To był tylko sen, ale...
Był blondynem i miał długie włosy, zupełnie jak R. Leżeliśmy nadzy pod kołdrą - odrapany pokój, światło jak z gołej żarówki... Wyjęłam mu z ręki jakiś segregator wypełniony zmiętymi papierzyskami, otworzyłam i okazało się, że w środku jest jego książka, a raczej podręcznik, niezwykle fachowy, z jakimiś ćwiczeniami, testem w zaokrąglonej ramce, pięknie wydany, z subtelną grafiką w beżowej tonacji. Przeczytałam tytuł rozdziału: coś o tęsknocie i kamiennej ścieżce, dokładnie nie pamiętam, ale to budziło emocje, zaskoczenie, że napisał coś tak nieoczekiwanego. Sprawdziłam okładkę - znane mi imię i nazwisko autora, wszysko się zgadzało... Spojrzałam na swoje nogi: nosiłam spódnicę do kolan i szpilki, a podłoga w przedpokoju miała ten sam układ kamieni, co ilustracja w książce. Moje szpilki naniosły tyle błota...

Po tym jak Apollo zrobił "porządek" z kompem nie mam Worda, Corela, żadnego programu do robienia stron www, nie działa moje konto pocztowe i ogólnie ...

fanaberka : :
cze 07 2004 z innej planety
Komentarze: 12

-Wiesz, R., dawniej sądziłam, że facet koło pięćdziesiątki jest już seksualnym umarlakiem.

-A co ty Żabo możesz wiedzieć o facetach koło pięćdziesiątki!

-?????!!!!

 

O świcie była mgła, jak w starym wypracowaniu Iwci, tym z powracającym kamiennym kluczem :-)))))). Zniknął w niej drugi brzeg sadzawki i szosa, i autobus wiozący R. W stronę Warszawy. Wyobraziłam go sobie: kołyszący się fotel, wolno zamykające się oczy, głowa opadająca na obfite piersi siedzącej obok puszystej blondynki...

Ech ta wyobraźnia :-)))))))

Wielogatunkowy, poranny chór żab brzmiał komicznie. Co za koncert, żeby tak jeszcze było z kim go dzielić, z kimś kto słyszy i do tego coś znaczy... Ale nie z Cicholem, który niespodziewanie wyłonił się z mgły! Przyszedł nad sadzawkę nałapać żab dla bocianka, dwa tygodnie temu wyrzuconego z gniazda. Pisklak rośnie i ma się dobrze, oby tylko odleciał.

 

 

Czarnooki Pan Doktor był dziś ze mnie bardzo zadowolony. A ja z niego.

 

 

fanaberka : :
cze 03 2004 trzeci dzień wolności ;-)))))))
Komentarze: 19

Na wsi nie ma mowy o długim spaniu: okno od wschodu i jeszcze twarz Taty nad poduszką:
-Idę do sklepu, co ci kupić?
-Laptopa.
Na śniadanie rybki, które Tata z Kicią złowili w sadzawce: jedna duża dla mnie, trzy małe dla Kici.
-Jak chcesz, to mogę Cię zawieźć do tego twojego Internetu!
Nad polami tumany białawego pyłku - żyto "plonuje" (seks, seks w zbożu ha ha ha)
Prześwietliłam Was trochę, Kochani Blogusie, ale coś mało piszecie! Żałuję, że nie mam czasu na komenty, Tata nie może czekać zbyt długo.
Chyba dopiero za tydzień wyciągną z mojego miękkiego ciała wszystkie twarde ciała obce i będę mogła wrócić do domu.
Jeszcze kupię sobie skarpetki (tu zezuję w stronę Harley :-)))) i wracam na posłanie pod gruszą.

Pa :-)

fanaberka : :