Archiwum kwiecień 2005, strona 1


kwi 04 2005 między powodzią a suszą
Komentarze: 6

R. uruchomił kran, a ja “przeprosiłam” sadzonki iglaków poszarzałe wiosną z zaniedbania i niedostatku wody.

Odwiedził mnie w klasie Tomek gimnazjalista. Dostałam gęsiej skórki z wrażenia, bo to był jeden z tych z pałą z zachowania, co to ja ciągle opier-papier, a on pyskówa i w-kółko-macieju. Trafił na zlecone mi przez dyrekcję rozmowy z szóstoklasistami. Miało być o Papieżu, wyszło o żałobie, wierze, miłości, prawdzie, wolności, komuniźmie, autorytetach, życiu, śmierci, szacunku i pewnie jeszcze o czymś, Baśka-pedagożka weszła i została. Tomek przesiedział dwie godziny w pierwszej ławce i nawet odezwał się kilka razy, a potem uścisnął mi rękę (to nie żart!) i powiedział, że nareszcie znowu się poczuł, jak uczeń tej szkoły.

A ja znów nie oglądam telewizji. Jeśli czas istnieje, to co ważne już się zdarzyło, lub nie.

Oczy w mokrym miejscu.

Pogoda rowerowa, kurtka rozpięta, nos spieczony, włos splątany, ptaszyska rozświergolone., ciepło, jasno, zdrowie, wolność, życie, cierń tęsknoty za zielenią.

 

fanaberka : :
kwi 02 2005 o prezentach
Komentarze: 18

Iwcia i jej praca maturalna z religii. Nie miała sił ani czasu, kuła do egzaminu na medycynę. Mogła spłodzić byle co – wiadomo, że i tak nikt tego nie czyta. Ale ja chciałam zrobić to za nią, pociągał mnie pewien temat. Pożyczyłam od Sióstr kilka tomów dzieł Papieża. To nie było czytanie i pisanie, ale kilkutygodniowa kąpiel w prostocie, prawdzie i miłości. Zostałam obdarowana i to na tym etapie życia, kiedy już byłam gotowa przyjąć ten dar.

Papież umiera i to mnie wzrusza. Byłam obecna przy kilku śmierciach najbliższych mi ludzi i to też uważam za dar. Dostałam czas, by się oswoić, pożegnać, coś przeżyć, zrozumieć. Każdej śmierci towarzyszyło jakieś cierpienie, ale nie było to straszne, śmierć wydawała mi się czymś wzruszająco naturalnym, częścią zycia.

Papież powiedział kiedyś, że człowiek umiera zawsze w momencie dla niego najlepszym, bo Pan Bóg jest dobry. Teraz Papież umiera, powoli, przytomnie, świadomie, a my dostajemy czas, by się oswoić, pożegnać, coś przeżyć, zrozumieć. Może to dar dla nas. Bo Pan Bóg jest dobry.

 

fanaberka : :
kwi 01 2005 jeszcze jedna pusta kartka
Komentarze: 27

Było niebezpiecznie i nawet zamknięto obwodnicę, ale wielka woda już się wyniosła z doliny, pozostawiając stosy śmieci na wygładzonych plażach i sterczących patykach, zapadnięte brzegi, podmyte drzewa-mosty, postrzępione dróżki ni stąd ni zowąd kończące się w wodzie.

Gdy tak się snuję pustymi ścieżkami, jestem sama, ale nie samotna. Mam przeczucie, niemal pewność, że na końcu każdej z nich ktoś na mnie czeka. W moim śnie na jawie ten ktoś jest człowiekiem, siedzi bokiem na zwalonym pniu i coś tam sobie bazgrze patykiem po piasku. A gdy już obejrzę te wszystkie dziuple, przyschnięte grzybki, pomarańczowe dziobki, gdy już usłyszę te wszystkie gwizdy, chrobotania i wytropię ich źródła – ucieszymy się ze spotkania.

Dopiero dziś mam urodziny, ale jubileuszowy tort orzechowy już przepadł w przepastnych żołądkach bliskich mi ludzi. Tylko jedna świeczka, ale za to aż trzy życzenia, sklecone pobieżnie, bez namysłu. Jedno pamiętam. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zapomniałam o najważniejszym.

Trochę pieką opalone policzki :-)

 

fanaberka : :