Archiwum 08 maja 2007


maj 08 2007 tymczasem
Komentarze: 9

Siedzimy w altanie, a światło z okien rozpuszcza się w mżawce i rozświetla ogród. Kolejny samolot wznosi się nad kępą sosen.

- Pomyśleć, że ktoś nimi lata – mówi R.

 

Najwyższe tuje sięgają dachu. Ukorzeniłam z sadzonek i wyhodowałam od podstaw każdy rosnący tu krzew.

 

Mróz przyszedł nie w porę, nie w porę zakwitły drzewa. Kwiaty kruszą się pod palcami. Pachną gnijącym sianem, którego nie udało się zebrać przed deszczem, chociaż ręce spuchły od grabi i wideł. Podobno gdzieś jakiś ogrodnik popełnił samobójstwo.

 

Tymczasem Apollo ugotował pierogi z grzybami, samodzielnie. O takie:

 

 

 

fanaberka : :