Archiwum 16 kwietnia 2005


kwi 16 2005 Wildstein i Inni, czyli notka niepolityczna...
Komentarze: 17

Spędziłam dzień na łóżku ogrodowym w altanie, w towarzystwie nietkniętego worka z nawozem i nieskalanych ziemią narzędzi ogrodniczych. Usprawiedliwia mnie choroba i odkrycie, że najpiękniejsze wiosenne kwiaty zakwitły nie na starannie uprawionym klombie, lecz na ukrytej w kącie pryzmie kompostowej, wśród tysięcy dżdżownic, pod stertą zgrzybiałych gałęzi porzeczki.

Robal mnie leczył z mieszanki grypy i fanaberii stosując tradycyjne lekarstwo (rosół) i tradycyjną miksturę grzechu i obowiązku (.... ;-)

Przeczytaliśmy rano w Wysokich Obcasach, że w swoich fantazjach seksualnych przeciętna Polka spaceruje z Wildsteinem za rękę, w świetle księżyca, po rozgwieżdżonej plaży, natomiast przeciętny Polak topi się w biuście i udach dziewczyny z warzywniaka i gotów jest swoje fantazje wprowadzać w czyn. Robal zeznał pod przysięgą, że – podobnie jak ja – jest ponadprzeciętny. Hmmmm...

Deszcze omijają naszą część świata, więc grzałam twarz w słońcu wśród odgłosów gwałtownej, długotrwałej, szalejącej za plecami burzy, w powietrzu rześkim, wilgotnym, swojsko pachnącym kompostem i ozonem.

:-)

 

fanaberka : :
kwi 16 2005 czy wszyscy już śpią?
Komentarze: 10

Próbuję wyzdrowieć, wyspałam się, a teraz cieszę się chwilą bezczynności z Robalem. Ptaki lekceważą większość naszych budek lęgowych – pobliski rezerwat chłonie ptasie pary jak gąbka. W rozpadających się drzewach nie brakuje dziupli, ani tłustych larw.

Pąki nadal w stanie uśpienia, nie tak jak o tej porze w osiemdziesiątym trzecim (śmieszne takie wspomnienia :), kiedy to z Apollem-noworodkiem, wprost ze szpitala pojechaliśmy nad rzekę, było zielono, kwitnąco i pięknie.

Dobranoc.

 

fanaberka : :