Archiwum 13 marca 2005


mar 13 2005 wielkie piece
Komentarze: 9

Wysiadłam na Centralnym o siódmej z minutami (rano). Pociąg - oklejony topniejącym śniegiem - wyglądał jakby wrócił z Magnitogorska. Potem autobus, zawiana droga do domu. Szybko, z marszu ukręciłam dwa torty (jednego już nie ma, drugi zabieram jutro do pracy). Goście nieliczni, tylko ci, którzy przed laty przełknęli fanaberię, że w naszym domu się imprezuje bez wódy i fajek. Niezawodny Wujek i kochana, dobra, krucha, starzejąca się Ciocia. Nie rozumie o co chodzi sąsiadom, jest oburzona i jest jej przykro... chyba nikt jej nie powiedział o nazwiskach na liście.

Odpoczywam. W kuchni zmywarka, w wannie Robal, w łóżku Leonardo, okulary chyba z dwieście kilometrów na wschód od Warszawy. Ufffff.

Jutro ciężki dzień.

 

fanaberka : :