Archiwum 05 grudnia 2004


gru 05 2004 liany
Komentarze: 7

Spałam krótko, ale mocno i nawet nie słyszałam, kiedy R. wyszedł z domu w stronę swego świata.

Krokodyl dziękuje ruszając wąsikami :-)

Od rana mocne, niskie słońce, pieką mnie naświetlone oczy i opalona twarz. Krajobraz bajkowy: liany w gąszczu nad Wisłą straciły liście, ale zachowały moc, całkowicie panują nad drzewami o rozdartych pniach i przygiętych do ziemi wierzchołkach... pomyśleć, że to zwykły, dziki chmiel.

Po niedzielnych kotletach “ugniecionych” przez Apolla wróciłam raz jeszcze do wywiadu Grzeli z Anną Prucnal w DF, intrygującego, szokująco szczerego, tak barwnego, wielopłaszczyznowego, odważnego, naturalnie pozbawionego chronologii, gdzie nostalgia się miesza z poczuciem humoru, śmiech z zadumą, sukces i sława z samotnością dziecka, śmierć czy donosicielstwo z erotyzmem dziewczynki, gdzie jest wolność i kajdany i wiele, wiele wątków z życia kobiety sławnej, która doszła do etapu, kiedy może sobie na taki wywiad pozwolić. Bo jutro poniedziałek i tekst przepadnie w czeluści archiwum, i pewnie już nigdy do niego nie wrócę, bo ile można siedzieć w necie.

A stosik sprawdzianów czeka....

 

fanaberka : :