Archiwum 03 grudnia 2004


gru 03 2004 tort
Komentarze: 6

Rano zlikwidowałam świeżo zainstalowane statystyki... oszołomiły mnie te wszystkie nazwy i ogromne liczby, nie umiem ich zinterpretować...

W pracy czas imienin, awansów – mam mdłości, nie służy mi dieta tortowo-czekoladkowa.

Szaro i zimno, rozpaliłam w piecu, sprawdzam co chwila, czy grzejniki już ciepłe i gapię się na obiad, który czeka na R. Wiem, że nie powinnam.

Czuję się jak ta laska z filmu: za plecami drzwi schronu przeciwatomowego, a przed nią znajomy, oszałamiająco piękny świat, na pozór zwyczajny, czyste niebo, soczysta trawa, wydaje się, że to się nie zdarzyło, że można wyjść i nadal cieszyć się życiem, ale pamięć i rozum są bezlitosne: “przecież coś zabiło te krowy”...

Powiedziałam Baśce, ale musiała zająć się tortem...

 

fanaberka : :
gru 03 2004 THE DAY AFTER
Komentarze: 4

Rano na stole kartka: “WZIĄŁEM TWOJĄ KARTĘ DO BANKOMATU”, na szczęście charakter pisma Apolla, nie Mateły :-)

Zmienił się skład gatunkowy ptaków. Za oknem klasy niezłe widowisko: gromada pełzaczy, podobnych do małych dzięciołów, buszująca w spękanej korze ogromnych daglezji.

W drodze z pracy czułam się jak chiński ryż: głowa w słońcu, nogi w wodzie. “Wróciła wiosna” – uśmiechnęła się Samanta.

Ciężki śnieg, zanim stopniał, zdążył zniszczyć dach altany. Nie tylko to się zawaliło. Wczoraj awaria pieca, dom pełen dymu, wietrzenie, spanie przy uchylonym oknie i zimnych kaloryferach. W ciepłym domu Iwci obejrzałyśmy dobry film o Marlenie Dietrich. Mój dom powoli się nagrzewa, ale utrzymuje ohydny zapach pogorzeliska. Dziś policzyłam, że na trójkę domowników przypada pięć dużych łóżek, jest w czym wybierać.

Miła wiadomość ze Scholandii: szlak przez łąkę ma nosić moje imię, bo podobno: “ śp. Fanaberia da Vinci, lubila wiosne i te tam sprawy”...

 

Ps. Zdjęcie z poprzedniej notki zrobiłam podczas wieczoru andrzejkowego w Ognisku Wychowawczym. Koło ze świecami było częścią dekoracji. Komentarze na obu blogach dowodzą, że udała mi się ta fotka J )))

 

fanaberka : :