lis 22 2007

Więcej


Komentarze: 5
listów poleconych, stresu. Od jutra więcej pracy : dwie lekcje w domu uczennicy po trepanacji. Kierowcy reagują na moją odblaskową kamizelkę i omijają mnie szerokim łukiem.

Wieczorem, po całym dniu spędzonym wśród hałaśliwych, natarczywych chmar dzieci, tęsknię za wędrówką wzdłuż cichej rzeki, przez łąki i zarośla, aż do ujścia.
Wysokie brzegi pachną świeżym drewnem, tłustym futrem bobrów i dymem z ogniska, przy którym siedzi samotny mężczyzna. Obserwuję go z góry. Słońce rozpuszcza się w Wiśle jak sok. Mężczyzna schodzi na plażę i pije wodę, czerpaną garścią prosto z rzeki. Jasnozielone, drelichowe spodnie znaczy ciemna struga moczu. Może jest tu mniej obcy niż ja, bo to po jego stronie wyspy ląduje Ptasiek, a za nim jeszcze jedna czapla. Nie odleciały - to wróży lekką zimę, albo najprzyjemniejszą ze śmierci - przez zamarznięcie.
Bóbr wystawia z nory zmierzwioną głowę, patrzy na mnie, zaskoczony i zapada się pod ziemię. Wraca bezruch i leniwa senność.
Wracam. Aerobik. Prysznic. Nudziarska notka.
"Idę spać.
Nie wiem czy wstanę"*

*Cytat z A rchiwum. :-)




fanaberka : :
23 listopada 2007, 23:30
Cisza - Dziękuję, miło mi :-)
23 listopada 2007, 23:28
Harley, o zamarzaniu wiem z wiarygodnego źródła. A muchomory - eee, zatrucie mi się z rzyganiem kojarzy, nie, sromotnik nie.
zając
23 listopada 2007, 12:16
Twój blog jest głupi, bezndziejny, pusty. Mam nadzieję że go uzupełnisz. Skla od 1 do 10 to -1. To pa pa. Nie przejmuj się było gorzej.
23 listopada 2007, 09:58
Często bywam na twoim blogu. Nie komentuję, bo twoje notki są jak dobra poezja... trudno je komentować. Ale muszę ! Zdjęcia, które zamieszczasz zapierają dech w piersiach!!!
22 listopada 2007, 23:04
Nie jestem pewna czy najprzyjemniejsza. Wciąż na topie jest u mnie sromotnik.

Dodaj komentarz