Archiwum 27 kwietnia 2010


kwi 27 2010 Z cyklu: Łykend na wsi. W malinach.
Komentarze: 1

W malinowym chruśniaku, pod koguta wzrokiem
Głową w dół, pupą w górę, przez długie godziny
Rwałam perz, co cichaczem wdał się pod maliny.
Palce miałam skrwawione i rysę pod okiem.

I nie wiem jak się stało –  nie rwa mnie dorwała,
Lecz zakwasy! W pół drogi od kostek do czoła!
I myślałam o końcu i dojść wreszcie chciałam
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.