Archiwum 18 grudnia 2005


gru 18 2005 BWI
Komentarze: 29

Dostałam maila od tajemniczego ludka :-) z linkiem i pytaniem: „i co ty na to, F.?”

 

Wybiórcza przytacza fragment listu do wiernych, autorstwa Proboszcza z Bielska-Białej:

 

"Nasza wizyta duszpasterska w adwencie lub w okresie Bożego Narodzenia ma na celu przyniesienie błogosławieństwa Bożego do Waszej Rodziny. (...) Zamknięte drzwi czy celowa nieobecność jest znakiem, że nie zależy nam na pomocy Bożej ani duszpasterskiej opiece parafii, tak też ten fakt będzie odczytany przez duszpasterzy, gdy w grę będzie wchodziło wydawanie zaświadczeń uprawniających do spełniania funkcji chrzestnego lub chrzestnej oraz przy organizowaniu chrześcijańskiego pogrzebu w pełnym wymiarze. (...) Tradycyjne ofiary składamy księdzu nawiedzającemu rodziny. Niemożliwość złożenia ofiary z powodu trudnej sytuacji materialnej rodziny nie powinna być przyczyną nieprzyjęcia kolędy. Prosimy też o złożenie do skarbonki ministrantom drobnych ofiar". - napisał w liście do wiernych Ksiądz Proboszcz.

 

Zszokowała mnie agresywna nawałnica na forum, kręcąca się wokół pieniędzy, pazerności i chciwości duszpasterzy, gdy ja tymczasem tę część listu bielskiego proboszcza, która dotyczy dobrowolnych ofiar, uważam za uczciwą, pozbawioną hipokryzji i bardziej porządkującą niż jątrzącą.

 

Nie podoba mi się pierwsza część listu, brzmi agresywnie i przypuszczam, że może wywołać niechęć i złość. Pomijam obecność szantażu – to zbyt oczywiste. Myślę, że robienie afery z faktu nie przyjmowania kolędy jest błędem. Kolęda to nie egzamin wiary, ani nawet stosunku do parafii czy księży, zwłaszcza, gdy przyczyny odmowy pozostają nierozpoznane. To mogą być kompleksy, lęk przed wypytywaniem, sprawdzaniem, osądzeniem, choćby z powodu niezgodnego z regułą życia sakramentalnego (np. brak ślubu), albo inne okoliczności, sprawy i sprawki, o których czasem wie tylko Bóg. Czynnikiem jątrzącym może być domniemany brak chęci służenia wiernym, wypartej przez wyartykułowane pragnienie dominacji i władzy. Nie wiem, czy proboszcz ma prawo do czegokolwiek przymuszać, raczej ma prawo akceptować parafian i szanować ich decyzje.

 

Osobiście nie odczytuję listu jako przesłania: „chcę was odwiedzić, pobłogosławić, pomodlić się z wami, porozmawiać,”, lecz raczej „przeegzaminuję was, mam nad wami władzę, zamierzam ją wykorzystać, datki mile widziane”.

 

I jeszcze jedna, moim zdaniem ważna sprawa. Nie wiem, czy krótka duszpasterska wizyta zdoła przybliżyć ludziom Pana Boga. Być może, w sprzyjających warunkach, ma szansę przybliżyć Kościół. Tymczasem – moim zdaniem – „nadgorliwość” bielskiego proboszcza  szkodzi Kościołowi, o którym i tak różnie się mówi, że chce przejąć władzę, że nie szanuje ludzi, że modli się za pieniądze, itp.

 

Podobno bielski Ksiądz jest dobrotliwym staruszkiem, który zwyczajnie się zapędził i strzelił gafę. Jest też Proboszczem i przedstawicielem Bardzo Ważnej Instytucji.

 

A Wybiórcza nie śpi.

 

 

fanaberka : :