Archiwum 30 czerwca 2004


cze 30 2004 MIASTO TYSIĄCA I JEDNEJ KAŁUŻY
Komentarze: 4

Zaczekałam z zakupami, aż skończy się ulewa. Na rogu ręce machające radośnie nad głowa, znajoma twarz:

“To studzienka mojego projektu, proszę zobacz! Czy zauważyłaś, że nie ma kałuży, tamto skrzyżowanie też suche, to działa!!!” - zajrzałam, fajna :-)

“A tamten projekt nadal aktualny, szykuj się na wrzesień”.

Jeden z tych nieuczesanych, którym się chce. Tak niedawno byłam w klubie... A na wrzesień chyba będę gotowa, z rozpędu posiedziałam nad tym godzinkę, tak dla pewności, że jeszcze żyję.

Niepokoi mnie H: skąd u niej ta izolacja, podejrzliwość, doszukiwanie się ukrytych znaczeń? Chyba rozchodzą się nasze drogi, nie chcę się domyślać, zgadywać, męczy mnie gra... o ile to tylko gra.

Nie obchodzi mnie nowy płot – chcę, żeby sąsiedzi sami wybrali wzór.

R. właśnie wrócił, pewnie z dyżuru, nie pytałam, nigdy nie pytam.

Mateła: Czemu pani nie robi zdjęć?

No właśnie.

fanaberka : :