Archiwum 22 października 2003


paź 22 2003 Szczur
Komentarze: 19

Rano tuż obok drzwi leżał wymiętoszony na śmierć duży szczur. Paskuda odwracała wzrok i udawała, że nie widzi i nie słyszy ani jego, ani mnie. W południe miałam przerwę w pracy: kąpiel, zmiana ciuchów i ogólna brylantyna przed popołudniowym spotkaniem z Niezwykle Ważnymi Osobistościami. Szczur był przysypany dużym kopczykiem wydartej z trawnika darni. Paskuda okazywała mi zachwyt i uwielbienie, a ja nie miałam mdłości, choć obie doskonale wiedziałyśmy, że ten szczur nadal tam jest. Uświadomiłam sobie, że ostatnio widzę w ogrodzie sporą ilość takich kopczyków… boję się zgadywać, co kryją.

Właśnie wróciłam z pracy, już wolna, ale wykończona i tak sobie myślę, że Mężuś spokojnie ogląda sobie telewizję nie podejrzewając, jaką tajemnicę kryje nasz ogród i jakie czeka go zadanie.

Ktoś mi dziś dał do zrozumieniał, że na swoim blogu nie piszę wszystkiego. Czy tak właśnie jest? Piszę tu swoją prawdę, ale czy na pewno całą? Może opisuję jedynie to, co widać na powierzchni, ale nie rozgrzebuję swoich kopczyków, choć ich zawartość znam, może kiedyś znałam, a może już zapomniałam… wierzę, że jest ładna, radosna, nie śmierdzi i nie ma łysego ogona… Czy na pewno?

A co wiedzą o mnie moi bliscy, pewnie tylko tyle ile im powiem. A ja zawsze oszczędzałam słowa…

Co ja tu dzisiaj wypisuję! Nadmiar pracy tak działa? Ach, ta adrenalina!

 

fanaberka : :