Archiwum 02 października 2003


paź 02 2003 Internetowe hormony
Komentarze: 6

Źle się dziś czuję i nie mam za grosz polotu. Kobiety to się mają z tymi swoimi hormonami! Bulgocze im w żyłach co godzina inna substancja, coś im się wydaje, potem się wydaje coś dokładnie odwrotnego… nie to co u mężczyzn: dwadzieścia lat i żadnych zmian.

I czego to ja się tutaj dowiaduję od VIPów (Very Internetowych Personów)? W Internecie wszyscy są równi! Oczywiście, że równi, a nawet równiejsi od tych, których np. nie stać na Internet. A jeszcze równiejsi są ci najbardziej atrakcyjni. Fakt, można stać się atrakcyjnym mimo braku zęba z przodu, ale czy łatwiej jest pisać niż robić? Punkt widzenia literata! Eureka: literaci też ludzie – jak wszyscy mierzą innych swoją miarą!

Wirtualny człowiek może stać się kimś bliskim, wywoływać emocje, czasem silne… niemożność weryfikacji może być stresująca, jeśli – jak w realu – pragniemy wzajemności. A czyż tak nie jest, drodzy Blogusie? Mogę zrozumieć ludzi, którzy kpią z nas, bo w internetowym kanale szukają ujścia dla swej agresji, ale naukowe eksperymenty na czacie? Fe!

 

Czy Internet może zastąpić życie towarzyskie? Czym stał się dla mnie?

 

Wyłączyłam komputer i ruszyłam w pole! I chociaż szacunek do ludzi wszelkich maści i kategorii wyssałam z mlekiem matki, to muszę to powiedzieć krótko i wyraźnie: na tym polu z burakami nie było żadnych klemensów, ani…(patrz linki i nie tylko!)

 

Ps. I dlatego wróciłam czym prędzej do domu, włączyłam kompa i - mimo stanu wskazującego na spożycie - próbowałam powiedzieć, że Was kocham!

 

 

fanaberka : :