sty 17 2005

zadyma, bobry, małże i perełki


Komentarze: 4

Miło tak posiedzieć i poblogować z Iwcią, jak za starych dobrych czasów, kiedy nie miała jeszcze netiostrady :-)

W szkole koniec semestru, trudny czas oceniania.

Na Radzie zadyma o stopnie z zachowania. Przyglądałam się tej zadymie i myślałam o tym, jak trudno jest czasem zmienić poglądy, zapatrywania, zwłaszcza pod wpływem innych ludzi. Jak łatwo przekroczyć granicę, za którą już nie liczy się rozwój, czy wiedza, czy nawet dobro ucznia, ale udowodnienie własnej racji, a przynajmniej pozostanie przy niej do końca. I gdzie nie chodzi o prawdę, o odkrycie jak było, tylko o to, kto silniejszy, popularniejszy.

W środku stres i szarość, a za progiem mocne, ciepłe, niskie słońce. Bezpośrednio po szkole poszłyśmy z Baśką nad rzekę. Pokazałam jej ślady bobrów: zwalone drzewa, bobrowe ścieżki, kopczyki zapachowe, hodowle młodych pędów, tamy, żeremia, okorowane gałązki, ślady stóp i ogonów, wejścia do starych nor. Baśka, od dziecka mieszkająca nad rzeką, dzisiaj odkryła bobry i była tym odkryciem oszołomiona, śmiała się i cieszyła, że naprawdę są, żyją tuż pod naszymi stopami, pewnie nas słyszą i lekceważą, i czekają cierpliwie, aż się wreszcie zwiniemy, żeby spokojnie rozpocząć swoje nocne, pracowite, bobrowe życie.

 

fanaberka : :
19 stycznia 2005, 01:19
Całe szczęście, że moim wychowankom nie musze wystawiać stopni z zachowania ;)
SzalonyUchylaKapelusza
18 stycznia 2005, 17:41
moi nauczyciele uczyli mnie, że rodzic ma zawsze racje - nie rozumieli, że czasami jej nie ma...
kobieta zamężna
18 stycznia 2005, 07:20
moi rodzice uczyli mnie, że nauczyciel ma zawsze racje - nie rozumieli, że czasami jej nie ma
17 stycznia 2005, 23:57
Akapit drugi od dołu okrutnie prawdziwy. Przekonałam się na własnej skórze.

Dodaj komentarz