z pamiętnika pensjonarki
Komentarze: 5
Nic się dzisiaj nie wydarzyło, prócz ulewy siekącej w mocnym, pomarańczowym słońcu i burzy z jednym piorunem. Kwitną bratki samosiejki, praprawnuki tych, które kiedyś dostałam od Mamy. Trochę zdziczały, mimo starannej uprawy, ale to jedna z dwóch pamiątek po Niej. Mają tę przewagę nad czarnym kapeluszem, że są niebieskie, białobrzegie i chyba niezniszczalne.
Wiosna w pełni, a jesienią spełni się moje marzenie o pracy na jednym, gołym etacie – jedno z nielicznych i marzeń i spełnień.
i nijak mi to nie pasuje....
jakoś trudno mi w to uwierzyć :)
Dodaj komentarz