z miasta
Komentarze: 2
Mężczyzna na parkingu walczy. Milcz, oddam za ciebie życie, milcz! – krzyczy do kuzyna z twarzą czytelną jak tekturowy szyld. Deszcz poklepuje ich po ramionach, jakby chciał powiedzieć: czas wracać, będzie pokój, paprotka i dłoń pachnąca kremem na wyłączniku nocnej lampki.
Ostatnie samochody plączą się i gasną jak świetliki w słoiku przemycone z dzieciństwa. Tylko uliczne latarnie mrugają porozumiewawczo i wibrują, jakby ze śmiechu.
Dodaj komentarz