Wizyta
Komentarze: 5
Odwiedziła mnie moja wieloletnia przyjaciółka H... W czasie, kiedy ja żyłam na wariackich papierach, w cudzym domu, trudnych warunkach, z rozgrzebanymi studiami, marną pensyjką, niedojrzałym mężusiem i dwójką dzieci - H "ustawiała się" wyjeżdżała, walczyła o pozycję, dobrze płatną pracę, interesujących znajomych, chałupę, kalkulowała, kombinowała z podatkami, zusami, itp....
Dziś H ma 40 lat, żadnego męża czy dzieci, żadnej stałej bezpiecznej pracy i długi u mnie i mojej rodziny... Ja tymczasem leżę pod gruszą...
Wierzcie mi, nie wszystko da się przewidzieć i zaplanować... i są rzeczy, których nie warto odkładać "na później" ...a jedną z tych najważniejszych rzeczy jest budowanie własnej, szczęśliwej rodziny...
Dodaj komentarz