wielkie piece
Komentarze: 9
Wysiadłam na Centralnym o siódmej z minutami (rano). Pociąg - oklejony topniejącym śniegiem - wyglądał jakby wrócił z Magnitogorska. Potem autobus, zawiana droga do domu. Szybko, z marszu ukręciłam dwa torty (jednego już nie ma, drugi zabieram jutro do pracy). Goście nieliczni, tylko ci, którzy przed laty przełknęli fanaberię, że w naszym domu się imprezuje bez wódy i fajek. Niezawodny Wujek i kochana, dobra, krucha, starzejąca się Ciocia. Nie rozumie o co chodzi sąsiadom, jest oburzona i jest jej przykro... chyba nikt jej nie powiedział o nazwiskach na liście.
Odpoczywam. W kuchni zmywarka, w wannie Robal, w łóżku Leonardo, okulary chyba z dwieście kilometrów na wschód od Warszawy. Ufffff.
Jutro ciężki dzień.
Bez wody moze byc , ale bez fajek to juz znacanie sie ;)
A w lozku o jakiego Leonarda chodzi ? - tego co to tak wzburzyl krew ostatnio ?
Boze jaka ja jestem ciekawska !
A to chyba Broniewski o tych piecach Magnitogorska, pamiętam jak przez mgłe aleć zawsze ;)
3mam kciuq!
Dodaj komentarz