wiejska notka o niedotykaniu
Komentarze: 3
„Widziałam tu kilka czarnych dzięciołów”, mówię do Aśki – tej, która przytula się do drzew, ale ona nie wierzy, ze tu żyją dzięcioły. Ma mi za złe, że uparcie nie dotykam pni, że trzymam dystans, bez szans na prawdziwe poznanie.
Lubię drewno, znam zapach i fakturę szczap rąbanych siekierą, i palonych pod kuchnią w kafle, blat i fajery. Dotykam kory, gdy wciskam łodygi bluszczu w szczeliny, albo plecami, gdy jest ciepło i siadam sobie pod drzewem. Nie chcę tak jak ona: całym ciałem i ustami, tak mogę, ale do kota, krowy, czy psa. I rzecz jasna człowieka, (ale tylko czasami).
Wstrząsa mną świadomość, że jesteśmy drapieżnikami i żywimy się ciałami zwierząt (nie tylko). Każdy wyrzucony kawałek mięsa jest obrazą tego które poświęciło swoje życie dla nas. Dlaczego nas stworzył takimi?
A gdy drzewo jeszcze strzeliście, ku niebu - te chwile, jak niepokój serca...
Dodaj komentarz