Wieczór Ćwira
Komentarze: 10
To nieprawda, że ta lektura po mnie spłynęła. Wstrząsnęła mną.
Wczoraj grzmiało i błyskało a potoki wody, źle wchłaniane przez zamarzniętą ziemię zalewały dom.
Zaczęłam pogaduszki z moimi mężczyznami o nocnym życiu, uzależnieniach, ciotach i lujach, ale mi tylko zabrali “ Lubiewo”, podstawili pod nos “Pana Tadeusza” : - To czytaj!!!
No to otworzyłam na chybił trafił i zaczęłam czytać na głos:
“... Choć zawsze gotów, choć się Sędziemu sam wpraszał,
Sędzia dotąd, przez winny wzgląd na lata stare,
Odmawiał jego prośbom; dziś przyjął ofiarę
Dla naglącej potrzeby.
Woźny patrzy, czuwa –
Cicho wszędzie – w konopie z wolna ręce wsuwa
I rozchylając gęstwę badylów ...”
Pana Tadeusza też mi zabrali.
A tak na serio, to znów ruszam w podróż, a mogą być problemy: mamy tu małą powódź, niektóre ulice nieprzejezdne, koleżanka mieszkająca u stóp Meranu podobno odcięta od świata, zajmowałam się dzisiaj jej klasą, pobili się pod koniec mszy, diabełki wcielone.
Po prostu jeszcze nie ochłonąłem.
Dodaj komentarz